Wpisz i kliknij enter

A Guy Called Gerald – To All Things What They Need


Swą nową płytę wydaje Gerald Simpson, pochodzący z Manchesteru twórca, przez wielu słusznie stawiany na równi z Goldiem czy Leftfield. Nie ma wątpliwości, że jego prace – choćby wspólnie z 808 State na początku lat 90 – walnie przyczyniły się do rozwoju house czy drumnbass – Simpson bardzo konsekwentnie starał się eksperymentować z wszelkiej maści taneczną elektroniką, będąc jedną z ciekawszych postaci sceny Chicago czy Detroit, później zaś bardzo ważnym twórcą nowych elektronicznych brzmień. Milczący od czterech lat nagrał w końcu świeży materiał, który wydaje znakomity label !K7
Jak się okazuje, Gerald Simpson wciąż potrafi zauroczyć, wciąż stawia na mieszankę, łączenie, dyfuzję różnorodnych muzycznych języków, tak aby tworzyć jakość zupełnie wyjątkową i pociągającą. Na „To All Things What They Need” mamy całe worki wypchane brzmieniowymi pomysłami, zrealizowanymi z iście perfekcyjną dokładnością, przypływy i odpływy kolejnych nastrojów i rozwiązań, po spokojnym początku napada nas głęboki, transujący „To Love” z gościnną, tajemniczą melodeklamacją Ayn Yoshie Narahara – jeden z najjaśniejszych błysków tutaj, jeden z tych kawałków, które zostają w głowie na długo, tłucząc się jeszcze wielokrotnie. Zaraz potem Ursula Rucker, więc właściwie wszystko jest jasne – klasa i jakość sama w sobie. Simpson wciąż stara się trzymać w napięciu, zabierając słuchacza w rejony bardziej abstrakcyjne, przesycone dymem wschodu, potem rytmiką i harmoniami przypominającymi najciekawsze dokonania Autechre, również taneczną muzyką pierwszej połowy lat 90 [zaskakująco często wraca się dziś do tych klimatów, tutaj choćby w kawałku „First Try”]; na końcu otrzymujemy znakomity „What God Is”, rozdygotane, pulsujące outro znakomitego albumu, jednego z najciekawszych w nowym roku. Simpson umiejętnie penetruje swój dotychczasowy dorobek, wybierając co lepsze aranżacyjne perełki, dodając szczyptę nowości i eksperymentu, otrzymując w końcu jakość świeżą i wartościową.
Gdybyśmy nazwali go dinozaurem – pogniewałby się. Prawda jest jednak złośliwa – Gerald uznawany jest za legendę elektroniki, jedną z tych postaci, które kilkanaście lat temu najintensywniej rozwijały gatunek, i po których dziś – patrząc na biografie innych podobnych innowatorów – nie powinniśmy spodziewać się jakichś większych szaleństw. Nic bardziej mylnego, Gerald Simpson trzyma się bardzo dobrze – w czasie, gdy elektronika pilnie szuka nowych rozwiązań, podaje własne, zaskakujące przepisy. Kto wie, może kolejny raz okażą się niezwykle inspirujące.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Quinnell
Quinnell
17 lat temu

bAck To ThE oLdSkOol rAVe uk

Polecamy