Wpisz i kliknij enter

Amiina – Kurr


Nic tak nie zachęca do samodzielnego tworzenia, jak parokrotne przesłuchanie debiutanckiego krążka żeńskiego kwartetu Amiina. Wystarczy pozbierać wysłużone trójkąty, cymbałki, trąbki, wiolonczele, skrzypce a do tego kieliszki, dzwonki, liczydła i co tylko znajdziesz w sklepie z zabawkami, by wykrzesać z nich tryskające łagodnością brzmienie.
Może nie jest to instrumentarium na miarę Matmos, CocoRosie czy Herberta, niemniej islandzki band umiejętnie wyczarowuje ze swojego skromnego zestawu barwne dźwiękowe drobiny. Uporczywe poczucie z cyklu „już to gdzieś słyszałam” jest naturalnie uzasadnione; w muzyce Amiiny zaklęta jest przyroda wraz ze wszystkimi swoimi niezwykłościami. Klimat krążka nawiązuje do stylistyki Sigur Ros, którą to grupę Islandki wspierały w trasach koncertowych poprzez ożywcze rozmrażanie lodowatych sopli dźwięków.
„Kurr” to misterna muzyczna robótka, utkana o świcie w zupełnej ciszy. Zdobiona jest filigranowymi splotami dzwonków (Glamur) i gęstych kołatek (Lupina), koronką sennych półszeptów (Rugla, Hilli) i ażurem strun (Sexfaldur), mereżką pulsujących smyczków (Glamur), haftem klawesynowych i akordeonowych sztuczek (Lori). Album „Kurr” rozbraja kruchością zgromadzonych na nim pastelowych miniatur. Pozwalam im wodzić się za ucho.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
heliosphaner
heliosphaner
16 lat temu

o, w końcu ktoś zrecenzował tutaj to dziełko 🙂

st
st
16 lat temu

Rozpływam się w tej recenzji muszę posłuchać tej płytki 🙂

Polecamy