Wpisz i kliknij enter

Beat Pharmacy – Earthly Delights


Wyobraźcie sobie co by się działo, gdyby do wspólnej pracy zabrali się Burnt Friedman i Vladislav Delay. Właśnie takie skojarzenia niosą ze sobą dźwięki pierwszej płyty Beat Pharmacy. Ukrywający się pod tym pseudonimem Brendon Moeller na początku lat ’90 porzucił karierę nauczyciela, i opuszczając rodzinny Johannesburg przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie całkowicie poświęcił się muzyce. Na szczęście!
Pierwszy długogrający krążek artysty to istny ocean dźwięków przepuszczonych przez całą gamę delayów, pogłosów, phaserów, które wznoszą się i opadają, nakładają się na siebie i dzielą, co daje wrażenie otwartości i wielkiej przestrzeni. Głęboka filtracja nie sprawia jednak, że płyta ma sterylny, plastikowy charakter. Współpraca z wokalistą Paulem St. Hilairem (aka Tikiman) wprowadza elementy muzyki dub, a wsparcie gitarzysty Shigeru Tanabu oraz sekcji dętej (Todd Simon) sprawia, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko czysto softwarową produkcją. Całość trudno zamknąć w ramach jednego gatunku, to raczej próba transgresji ku nowym, wcześniej niezbadanym obszarom. W efekcie ten ponad godzinny album okazuje się wypadkową takich gatunków jak IDM, Dub, deep house czy afro beat – jednocześnie wszystkie składające się na ten krążek utwory splatają się w jedną, spójna całość, która bez żadnych problemów „wchodzi” od pierwszej do ostatniej minuty. Co więcej, na „Earthly Delights” odnajdziemy zarówno utwory śmiało konkurujące z densflorowymi killerami („Kwef”, „Afrotech”), wprowadzające w trans („Cape Town”, „Here To Go”), jaki również kawałki nieco spokojniejsze („Happy Daze”, „Scratching a Surface”).
Eksplorując różne gatunki współczesnej elektroniki, Brendon nie zapomniał o swoich afrykańskich korzeniach, dzięki czemu udało mu się wypracować swój niepowtarzalny styl. Jednocześnie trzeba pamiętać, że Beat Pharmacy jest tylko jednym z kilku projektów prowadzonych przez Moellera – jego muzyka, tworzona pod różnymi aliasami, przybiera czasem bardziej minimalistyczny i klubowy styl. To właśnie „Earthly Delights” jest chyba jednak najlepszym wprowadzeniem w twórczość artysty.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
paide
paide
16 lat temu

bitowa farmacja istotnie potrafi wciągnąć na wiele sposobów, tak, że niejeden dubowy malkontent znajdzie dla siebie coś w-sam-raz. ja będąc na fali rhythm & soundowej, wszak to już dzisiaj w Pruderii, odwołam się do wspomnianych numerów z tikimanem, który na obu płytach długogrających Beat stanowi o ich sile. pozdrawiam!

Polecamy