Wpisz i kliknij enter

Console – Mono


Prawie dziesięć lat minęło od pierwszych przebłysków Console („Pan or ama”, Payola 1997), dziś otrzymujemy już szósty długogrający materiał zespołu. Co ciekawe, jeden z jego założycieli i liderów – Martin Gretschmann – bardziej znany jest ze swej działalności w ramach zespołu The Notwist. Sam muzyk wciąż jednak powtarza, że najpełniej realizuje się właśnie dzięki zbudowanej przez siebie konsoli. I chyba ma rację – „Mono” jest dziełem muzyków niezwykle dojrzałych. To płyta odpowiednio przemyślana.
Rozpoczynający ten materiał kawałek „City of Dog” przypomina jeszcze swą harmonią niektóre dokonania post-rockowego The Notwist. Później jednak estetyki obu projektów delikatnie się rozchodzą – słyszymy wyraźnie, że muzycy Console opowiadają nam zupełnie inne historie. Najczęściej jest to delikatna, smukła elektronika posiadająca avant-popowy bądź trip-hopowy sznyt: wyważone, smaczne aranżacje świetnie podkreślają urok kolejnych kompozycji. Muzykom udało się stworzyć niezwykle filmowy nastrój, przywodzący na myśl takie obrazy jak „Summer of Love” czy „You and I and Everyone We Know”. Filmy zrobione w podobnej tonacji, równie ciepłe, wysmakowane. Pełne romantyzmu, świetnych zdjęć, uwodzące swą melancholią. Taki właśnie jest nowy materiał „Console”, który najpierw tworzy w naszych głowach pastelowe obrazy, następnie zaś wyraźniej zabarwia je pięknymi kompozycjami. Podobne wrażenia miał zapewne reżyser Joerg Adolph, który kilka z utworów Console umieścił na ścieżce dźwiękowej do swego filmu „Houwelandt”. Dodajmy jeszcze, że na „Mono” pojawiają się dwa kowery – najpierw wyciszona interpretacja „By This River” Briana Eno (to na pewno jedna z piękniejszych piosenek mistrza ambientu), potem psychodelizująca interpretacja „Starpower” Sonith Youth. I gdy wydaje się, że zmasowane gitary nie mogą być odpowiednim zakończeniem tak delikatnego albumu, artyści z Console pokazują, że również w takiej estetyce potrafią znaleźć własne pierwiastki. Tak oto zespół snuje swoje ciepłe historie tworząc kolaż powycinanych, inspirujących sampli, basu, ambientowych zaplamień i spokojnego post-rocka. Sycący zestaw.
Porównajmy więc muzykę Console do uspokajającego olejku o intensywnym zapachu – mimo swej oszczędności „Mono” dość wyraźnie działa na zmysły, pieści raz to wysmakowanym elektronicznym maźnięciem, innym razem stukiem czarnej płyty. Wszystko podane z zachowaniem najlepszych manier, na szczęście jednak bez neurotycznego nadęcia. Nasza rekomendacja.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kid Loco
Kid Loco
16 lat temu

Takiego kiczu dawno nie slyszelm.

Wyrzucilem do kosza nim dotrwalem do chyba piatego kawalka.

Precz z gowniana elektronika.

asdigik
asdigik
16 lat temu

Super album. i need this.

Polecamy