Wpisz i kliknij enter

Donna Regina – Slow Killer


Okazuje się, że wydana rok temu płyta „The Early Years”, zawierająca wybrany materiał z pierwszych płyt Donny Reginy nie była tylko chwilowym powrotem do brzmień zespołu sprzed dziesięciu lat. Najnowszy krążek Donny – „Slow Killer” jest właśnie kolejnym nawiązaniem do tamtego okresu. Przypomnijmy – Donna Regina, projekt Reginy i Günthera Janssen długo czekał na zasłużone uznanie. Dopiero w roku 1999, gdy duet wydał swój szósty krążek – „A Quiet Week In The House” [nakładem Karaoke Kalk] o Donnie Reginie zrobiło się głośniej. Nic dziwnego – na płycie [przez wielu uznawanej za faktyczny debiutancki krążek] znalazły się nowoczesne, piękne avant-popowe utwory, a sam zespół, wydając trzy lata później doskonały materiał „Northern Classic” ze spokojem i pewnością wymościł sobie wysoką pozycję w świecie ambitnego, ciepłego popu.
Dzięki popularności trzech ostatnich albumów [w roku 2003 ukazał się również krążek „Late”] muzycy Donny Reginy dostali szansę zaprezentowania się przed bardzo zróżnicowanym audytorium, i właśnie podróże okazały się jedną z największych inspiracji Reginy i Günthera – kontakty, jakie na przestrzeni ostatnich miesięcy nawiązał duet zaowocowały obecnością w studio kilku nieprzeciętnych gości, takich jak choćby Thomas Fehlmann, Berntrand Burgalat czy grający na saksofonie Pascal Schäfer. Jak więc brzmi ta płyta? Wydaje się, że duet próbował podsumować wszystkie swoje dotychczasowe muzyczne doświadczenia. Mamy więc przekrój przez cały okres działalności zespołu – również ten mniej znany, którego fragmentów wysłuchać mogliśmy na wspomnianej już „The Early Years”. „Slow Killer” to Donna bardziej akustyczna, popowa, słodka. Momentami to Donna ze swych pierwszych albumów, jeszcze nieśmiało sięgająca po elektronikę, opierająca swe kompozycje na oszczędnych aranżacjach, wpadająca w ucho ujmującymi melodiami. Jest tu rówież Donna późniejsza, stricte avant-popowa, z samplami i klimatem lekko trip-hopowej melancholii [doskonały „My Melancholy Man”]. Słyszę więc na tym albumie zarówno pierwsze brzmienia zespołu, jak i późniejsze, elektroniczne, na szczęście rzadziej niż na poprzednim krążku [„Late”] wpadające w pozbawioną dystansu manieryczność. Krążkiem „Slow Killer” Donna Regina stara się więc stworzyć własną, skończoną definicję ambitnego popu, zawierającego szczyptę zarówno wpadających w ucho słodyczy, jak również kwaskowatych eksperymentów i ocierających się o lekki trans rozciągnięć [prawie 8-minutowy „Miramb, miramba”].
Czy to próba udana? Doskonałości „Northern Classic” powtórzyć się na pewno nie udało, choć „Slow Killer” ma chyba z definicji iść w inną stronę, bardziej przejrzystą, przystępniejszą. Zdecydowana większość tego materiału to melodie lekkie i dość łatwo strawne – idealnie sprawdzające się w sytuacjach jesiennych. Nie zapominajmy też o głosie Reginy Janssen – wyśpiewywane przez nią melodie zawsze mają ten sam, zniewalający urok.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
tek hi
tek hi
18 lat temu

trudno co zrobi?, niektórych mdl? czekoladki a innych avantpop. ale czy kto? sie dziwi, ?e je si? czekoladki??

on
on
18 lat temu

zniewalający urok??? przecież donny reginy się słuchać nie da, jak zresztą całego tego avant sropu czy jak to się tam nazywa – mdli człowiek od tego przeważnie

Polecamy

MIN t

Wokalistka, producentka i dyplomowana songwiterka. MIN t, czyli Martyna Kubicz, rozmawia z nami m.in. o swoim najnowszym teledysku, życiu w Berlinie i artystach którzy ją inspirują.