Wpisz i kliknij enter

Jaga Jazzist – What We Must


Jest kilka powodów, dla których kolektyw Jaga [bądź, jak to było do tej pory: Jaga Jazzist] nazwać możemy fenomenem. Po pierwsze – liczba tworzących go muzyków – 10 osób zapewnia różnorodność kompozycji i perfekcję ich wykonania, również na koncertach [w roku 2004 Jaga znalazła się na czwartym miejscu w koncertowej klasyfikacji The Guardian]. Kolejną przyczyną fenomenu Jagi jest aktywność jej poszczególnych członków – większość z nich maczała palce w powstawaniu najciekawszych norweskich albumów ostatnich kilku lat. I właśnie, po trzecie: Norwegia. Kraj muzycznie coraz bardziej fascynujący, już teraz posiadający chyba najciekawszą europejską scenę nowego jazzu.
„What We Must” to trzeci materiał Jagi nagrany dla Ninja Tune, jednoczesnie kolejny, który ma szansę wejść do prawdziwego „kanonu” tej wytwórni, obok choćby poprzednich płyt Norwegów – „A Livingroom Hush” [2001, przez BBC uznana jazzową płytą roku] i „The Stix” [2003]. Podobnie jak na swych poprzednich krążkach – również na „What We Must” Jaga wymyka się klasyfikacjom. Jak bowiem nazwać, określić muzykę, która nie posiada stricte jazzowej struktury, z elektronicznych rozwiązań korzysta bardzo oszczędnie, nie jest również w całości przystępna i gładka? Być może to po prostu „Jaga” – rodzaj dźwięków, którym najbliżej do post-rockowców z Tortoise czy God!Speed You Black Emperor. Za pomocą głównie akustycznego i klasycznego jazzowego instrumentarium Norwegowie tworzą bardzo złożone kompozycje, napęczniałe od pomysłów, buchające nagłymi zwrotami akcji, rosnącym napięciem, potem kojącymi, przepięknymi harmoniami. Prawdziwą perełką jest już pierwszy kawałek, pomysłowy, wirujący, to już tutaj pobrzmiewają echa Tortoise, to tutaj Jaga rozpoczyna swą muzyczną opowieść, w której napięcie co chwilę skacze do góry, aby zaraz potem rozpłynąć się, wyciszyć słuchacza. Muzycy znakomicie wyczuwają emocjonalny potencjał swych kompozycji, mając więc do dyspozycji znakomity scenariusz, za pomocą mnogości instrumentów i brzmień tworzą niezapomniane obrazy, wielkie przestrzenie, taką muzyczną superprodukcję, w której jednak ilość i przepych jak najbardziej idzie w parze z jakością. Na szczęście.
Norwegia rośnie w siłę. Norwegia już jest siłą. Muzykę Jagi, choć przystępniejszą od wielu innych norweskich propozycji, możemy nazwać jedną z najbardziej reprezentatywnych wizytówek tamtejszej nu-jazzowej sceny. „What We Must” trzyma bardzo wysoki poziom, jaki kolektyw prezentuje już od ponad dziesięciu lat. Fascynujące, w którą stronę muzyka Jagi powędruje w kolejnych latach.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
kugiesześć
kugiesześć
18 lat temu

jeżeli mówisz, że ta płyta ocieka patosem, to po prostu za mało słuchałeś JJ i nie widzisz z czego wynika „what we must” ha!

wredniasty
wredniasty
18 lat temu

hmm nawet nie wiedziałem że toto nazywa się prog rock 😀 Dla mnie jest to po prostu ciekawa dla ucha muzyka, pies tršcał jak się jš okreœla i gdzie szufladkuje.. grunt, że mi się podoba 🙂

niezgódka
niezgódka
18 lat temu

œwietna płyta 🙂 rzeczywiscie ciut progrockowa, jelsi juz ktos koniecznie szukac musi okrelsen
ale te klasyczne zaciecie to tylko fundamenty
mamy tu po prostu kilka
swietnych, nowoczesnych kompozycji ktorym, jak przystalo na takowe, trudno przypisac genre w znaczniku mp3 😉
kawalki owszem zlozone, nawarstwione, ale na pewno nie patetyczne
polecam kazdemu lubujacemu Muzyke 😉

tek
tek
18 lat temu

chyba bardziej by?em fanem jazzist ni? jaga:( prog rock w tak pompatycznym wydaniu nie do wytrzymania na d?u?sz? met?.

relayer
relayer
18 lat temu

a ja sie nie zgodze z moim przedmówcš, mi sie ten album cholernie podoba, a to ze ma w sobie cos z prog-rocka to tylko lepiej…

relayer
relayer
18 lat temu

a ja sie nie zgodze z moim przedmówcš, mi sie ten album cholernie podoba, a to ze ma w sobie cos z prog-rocka to tylko lepiej…

enty
enty
18 lat temu

gadaj zdrów, bo ta płyta to jakiœ gówniany progrockowy patos – odradzam każdemu

Polecamy