Wpisz i kliknij enter

Junior Boys – Last Exit


W skład Junior Boys wchodzą Jeremy Greenspan, Matt Didemus i Johny Dark – trzech pochodzących z Kanady muzyków, którzy w ubiegłym roku nagrali album zgodnie uznawany za jeden z ciekawszych popowo-elektronicznych materiałów. Trudno uwierzyć, że początki grupy nie były zbyt udane – jeszcze jako duet, Greenspan i Dark nie mogli znaleźć zainteresowania dla swojej muzyki. Dopiero label Kin, dla którego wydali pierwsze single, pomógł im zdobyć większą popularność. Wydał im również płytę „Last Exit”, dzięki której o Junior Boys zrobiło się głośniej.
Dlaczego? Junior Boys pokazują, że dziś kluczem do artystycznego sukcesu jest umiejętne zmieszanie różnych inspiracji i stylów, tak aby uzyskany efekt nie gubił się gdzieś w zalewie popowej elektroniki, tak aby świecił własnym, trudnym do jednoznacznego zdefiniowania stylistycznym światłem. Mamy więc jeden element – błyskotliwą produkcję, łączącą fascynacje poszczegółnych muzyków synth-popem, hip-hopem, cold wave bądź analogową elektroniką. Mamy również drugi element – udane kompozycje, które nadają temu zbiorowi elektronicznych trzasków, mikro-rytmów i analogów potrzebnego błysku, dzięki któremu utwory zostają w głowie, potem krzyczą, aby odtworzyć je na nowo, kolejny raz, kolejny..Błyszczy szczególnie druga część płyty – „Under the Sun”, z lekkim posmakiem gitary, znakomicie zaaranżowany, bujający, świetnie pasujący do nastepnego, „Three Words”, który przypomina piękne ballady choćby Kraftwerk; wszystko bardzo spokojne i ciepłe – mimo, iż dźwięki generowane są przez wszelkiej maści automaty. Warto napisać jeszcze o kawałku „Teach Me How To Fight”, który ma tutaj największy chyba komercyjny potencjał – to po prostu murowany hit, punkt kulminacyjny – jakkolwiek go określać, to właśnie do niego wraca się najczęściej. Junior Boys stworzyli album dla fascynatów elektroniki wrażliwych na piękne melodie i nostalgiczny klimat. Miejscami JBoys pruszą nawet lekką egzaltacją, którą jednak – z uwagi na przeważającą ilość dźwięków bardzo udanych – muzykom wybaczymy.
To płyta podobna choćby do „Here Comes Love” Superpitchera – podobna stylistyka, dobry, wartościowy pop – taki muzyczny hamak, na którym przyjemnie jest się czasem pobujać. Polecamy.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
bo#
bo#
13 lat temu

Myślę, że taki zespół jak Junior Boys i tak wybitna płyta jak Last Exit zasługuje jednak na szersze spojrzenie. To nie jest wartościowy pop do pobujania, naprawdę mocno mnie szokują takie tezy w odniesieniu do jakby nie było jednej z ważniejszych płyt ubiegłej dekady. Przecież właśnie z tego albumu wyłazi wszystko to czego w muzyce wyrazić się nie da, intymność i głęboki humanizm – to nie jest downtempowe słuchadełko jakich wiele, to muzyka do której się wraca, która dotyka emocji i uczuć – duszy.
Również to podcięte brzmienie jest charakterystycznym znakiem rozpoznawczym dzięki któremu nie sposób pomylić JB z kimkolwiek innym.

meniu
meniu
16 lat temu

Mhmm… Siedzę i głowię się w czym tkwi to coś tej muzyki. Jedno mi do głowy przychodzi- synchronizacja. Ta muzyka jest klarownym strumieniem o określonym początku, końcu i przebiegu, nie posiadającym dzielników. Subtelna jedność fal akustycznych pozwala odbierać całość jako jedno wrażenie, a nie tylko pojedyncze dźwięki, co dzieje się mimowolnie, oszukując umysł, usypiając jego funkcje analitycze. I w tym tkwi to coś .

Polecamy