Wpisz i kliknij enter

Koop – Koop Islands


Kojący szum fal, lazurowy kolor wody, pisk mew dochodzący z oddali, delikatnie chłodzący powiew wiatru znad oceanu i dający odrobinę zbawiennego cienia szpaler palm, a między nimi rozpostarty hamak pod którym, na złocistym piasku, czeka już na nas szklaneczka orzeźwiającego mojito z listkiem mięty i plasterkiem limonki. Jednym słowem czas na pełny relaks i kontemplację wspaniałej, wakacyjnej atmosfery.
Nieodłącznym dodatkiem może okazać się najnowsze dzieło szwedzkiego duetu Koop. Płytę otwiera subtelne ‘Koop Islands Blues’ doskonale wpisujące się w tropikalny charakter miejsca w którym aktualnie przebywamy. Utwór już po kilku taktach determinuje charakter trzeciego albumu. ‘Koop Islands’ są pełne karaibskich wpływów i europejskiego wyrafinowania, co owocuje wyśmienitym koktajlem swobody i elegancji, podanym ze szczyptą polotu oraz dobrego humoru w sam raz na popołudniową sjestę. Słychać to w takich trackach jak chociażby ‘Let’s Elope’ czy ‘Beyond The Son’. Przesycone lekką nutą nostalgii, dają odrobinę wytchnienia od uciążliwej, podrównikowej wilgoci wypełniającej rozgrzane powietrze.
Momentami można odnieść wrażenie, że przenosimy się w czasie do nadmorskiego kurortu w stylu Art déco z lat 30-tych, tętniącego święcącym triumfy jazzem i swingiem. Bez skrępowania można wczuć się w melodię takich utworów jak ‘Come To Me’, ‘Forces… Darling’ czy ‘Koop Islands Blues’. Echa elektroniki słychać jedynie w krótkim ‘Drum Rhythm A’ gdzie mocny, syntetyczny bas wkomponowuje się wyśmienicie w dźwięk ksylofonu z okolic Kuby.Mimo to panowie Magnus Zingmark i Oscar Simmonson nie ustrzegli się odrobiny eklektyzmu na swojej najnowszej płycie.
W utworach takich jak: ‘Whenever There Is You’ czy ‘I See A Different You’ nawiązali wyraźnie do inspiracji z albumu ‘Waltz for Koop‘ czyli muzyki z późnych lat 60, z suspensem jak z dobrych, czarno-białych filmów szpiegowskich. Podobnie jak w ‘The Moonbounce’ gdzie dodatkowo oprócz solówki na flecie poprzecznym dodającego całości smaku, mamy wokal w stylu brazylijskich grup pokroju Golden Boys.Po przesłuchaniu pozostaje uczucie niedosytu z powodu tylko 9 utworów. Praca nad płytą, jednak nie poszła na marne, ponieważ otrzymujemy album soczysty niczym świeża, aromatyczna pomarańcza. Nie rozczarowali też zaproszeni artyści, jak zwykle niezawodna Yukimi Nagano, legendarny Earl Zinger, Mikael Sundin oraz norweżka Ane Brun, znana bardziej jako autorka piosenek, niż wokalistka jazzowa. Mimo wszystko nie znika pytanie, zadane przed przesłuchaniem, czy nowy album z szeregów Compost Records może dorównać lub nawet prześcignąć poprzedników? Czy momentami cukierkowe melodie oczarują tak samo słuchaczy jak pełne zaskoczenia i niedopowiedzeń utwory z ‘Waltz for Koop‘? Na te znaki zapytania nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, a więc najwyższy czas udać się na hamak.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ryshard
ryshard
17 lat temu

piekny album, Panowie nie zawodza. Co prawda nie przebija on Waltz for Koop ale naprawde jest niezle 🙂

john mcenroe
john mcenroe
17 lat temu

ładna, lekka recka – tak jak i ten album 🙂

Polecamy

Eksperymentalne oblicze RPA – część #40

Nowy rok i nowa część cyklu. Całkiem niedawno wyszły dwa albumy szwajcarskiego producenta Dejota, który nagrał je podczas pobytu w RPA. Poznajcie jego wyjątkową elektronikę!