Wpisz i kliknij enter

Lady Aarp – Soma


Przyznaję: gdy usłyszałem, że duet Lady Aarp swoje brzmienie opiera głównie na dźwiękach celtyckiej harfy, w mojej głowie pojawił się stereotyp – będzie folkowo. Do licha jednak ze stereotypami, oto bowiem trafia nam się jedna z ciekawszych elektronicznych polskich premier tego roku, płyta bardzo przyjemnie zaskakująca, w całości świeża, nagrana z wyjątkowym u nas oddechem.
Kasia Kolbowska i Sebastian Witkowski podkreślają, że ich muzyka najlepiej sprawdza się na żywo, w okolicznościach miejskich – być może dlatego na studyjną produkcję duetu czekaliśmy aż trzy lata. Co więcej, na krążku, oprócz ścieżek audio, umieszczony został również fragment występu live, zarejestrowany podczas ubiegłorocznego festiwalu Siedem Mostów Głównych w Warszawie. Studyjny materiał bez większego trudu broni się jednak sam, narkotyzuje słuchacza intrygującą dawką przestrzeni, dotlenia i uspokaja. Celtyckiej harfy jest tu oczywiście bardzo dużo, jej brzmienie dalekie jest jednak od wszelkich folkowych motywów. Przeciwnie – elektroniczne aranże Witkowskiego przypominają momentami najlepszą szkołę ambient dubu, ocierają się o dokonania reprezentantów labelu Thinner. Wszystkie odległe, laptopowe plamy pokrywane są przez Kasię Kolbowską dodatkową warstwą ciepłego puchu, krawędzie wszelkich trzasków i klików ulegają wygładzeniu, cały materiał staje się przez to przystępniejszy, z łatwością owija się wokół słuchacza, skutecznie uwodząc swoją oryginalnością. Wystarczy posłuchać znakomicie zaranżowanego, niepokojącego „Dub”, melancholijnego „Crystal Ship” (gościnnie zagrał tu na trąbce Stealpot) czy przepięknie melodyjnego „Balconee” (z akustyczną gitarą Artura Affeka). Z każdą chwilą obecność elektroniki staje się coraz trudniej uchwytna, niemal umowna, aby na samym końcu zniknąć zupełnie, oddając pole już tylko Kasi Kolbowskiej. Taki scenariusz wydaje się zaskakująco naturalny, sprawia, że odbieramy ten krążek w kategoriach dobrze przemyślanej, logicznej całości.
Lady Aarp częstuje nas muzyką o rzadko spotykanym smaku – połączenie harfy i elektroniki sprawdza się znakomicie, uznanie budzić musi nie tylko pomysł, ale jego realizacja. I teraz: jak zazwyczaj w przypadku takich płyt, trzeba mocno zaciskać kciuki, aby „Soma” na naszym rynku nie przepadła. Oprócz uznania należy się bowiem tej płycie zwyczajny, rynkowy sukces.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
PiNkNOiSe
PiNkNOiSe
16 lat temu

P2P ? jeszcze czego! dobrze, ze na emulu nie ma! to nie jest do licha Timbaland!

wlodeczek
wlodeczek
16 lat temu

Zakupiona, urocza, może trochę za homogeniczna, ale są i smaczki, i oryginalność – i piękna, polska cena – żyć nie umierać. Dodatkowo płyta jest wydana bardzo ładnie, może poza jednym zdjęciem (któe imho, ale to już czepiactwo, nie pasuje).
Mniam

marvel
marvel
16 lat temu

somy słucha się doskonale w upalne, letnie wieczory. magiczne, jakby bajkowe brzmienia tworzą orzeźwiającą a zarazem tajemniczą przestrzeń… pierwsze wrażenia…
płyta jest w Empiku !

sim
sim
16 lat temu

to jest smutne, nie dosc ze naklady plyt niszowych sa bardzo male, to jeszcze wiekszosc ludzi i tak je sciaga. niedlugo nikt nie bedzie chcial juz wydawac muzyki. brawo! ps: plyta swietna.

japan monster
japan monster
16 lat temu

ze sklepu….

meff
meff
16 lat temu

do licha, skąd tą płytę zdobyć? na p2p pusto

Polecamy