Wpisz i kliknij enter

Lemon Jelly – 64 – 95


Lemon Jelly to niezwykła formacja. W jej skład wchodzi multiinstrumentalista Nick Franglen, który chyba żadnej muzyki się nie boji skoro grał na płytach takich grup jak Primal Scream czy Spice Girls. Druga połowa duetu Fread Deakin to didżej znany z łączenia odległych biegunów muzycznych odpowiedzialny w dużej mierze za graficzną oprawę albumu. Panowie zadebiutowali w 2000 roku albumem Lemonjelly.ky, który przyniósł porcję ciepłego grania, lokującego się gdzieś w okolicach takich klasyków downtempo jak Bent czy Nightmares On Wax. Kolejna produkcja sygnowana nazwą Lemon Jelly to niezwykle udany album „Lost Horrizons”, kojarzony głownie dzięki przebojowi „Nice Weather for Ducks” . Na krążek „64-95” czekałem z niecierpliwością, bałem się spadku formy zespołu jak było to w przypadku wyżej wymienionych obracających się w podobnej stylistyce grup. Dziś po wielokrotnym przesłuchaniu nowych nagrań Lemon Jelly mogę stwierdzić, że Fread Deakin i Nick Franglen nagrali jedną z ciekawszych płyt w tym roku.
Muzyczne puzzle, które funduje nam Lemon Jelly Anno Domini 2005 zaskakują. Każdy z utworów opiera się na samplu pochodzącym z innego roku, a wszystkie oznaczone odpowiednimi cyferkami mieszczą się w tytułowym przedziale 64-95. Wstępem do układanki jest „It was…” zaraz po nim mamy ostre wejście gitary i zabawa się zaczyna. Utwór „Come Down On Me” powala szybkim tempem i klimatem z lat 80 . Następne nagranie rozpoczyna się jednostajnym rytmem i delikatną gitara akustyczną „Only Time”. Jest oszczędnie i staromodnie, Lemon Jelly nie zwalniają tempa, „Dont Stop Now” urzeka namiętnym refrenem. Po trzech szybkich otrzymujemy najpiękniejszy na płycie „Make Things Right”. Leniwy pełen uroku utwór może kojarzyć się z wcześniejszymi dokonaniami duetu. Teraz cofamy się 26 lat i lądujemy w latach 70. Trzy następne utwory opierają się na samplu z tamtych czasów. Najbardziej przebojowe „Stay With You” polubiły nawet niektóre komercyjne stacje radiowe. Wersja na płycie jest dwa razy dłuższa niż singiel znany z eteru i robi się już niemal dyskotekowo, od refrenu trudno się uwolnić. A potem zaskoczenie „Slow Train” z chórem gospel z szybkim rytmem. A teraz pełną parą do przodu rok 90 jako “A Man Like Me” niestety, nie robi już takiego wrażenia, jak jego poprzednicy. Na sam koniec „Go”, przebrany w szaty zamulającego outra nagle zaskakuje wbijając w fotel ciężką gitarą.
Wycieczka po muzycznych światach sprzed lat dała dobry efekt, Lemon Jelly nagrali fajną lekką płytę. Nie jest to album przekombinowany, jak to miało miejsce w przypadku innych artystów sceny electro dziś startujących w lidze pop (vide Fatboy Slim czy Chemical Brothers). Duet Deakin Franglen, łącząc różne inspiracje, nagrał zaskakująco jednorodną płytę. 64-95 to krążek pełen optymizmu i słońca idealny na wakacje.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
deus-ex-machina
deus-ex-machina
17 lat temu

nie BOJI? dobrze, ze w radio takich bykow nie slychac!

detrax
detrax
18 lat temu

A Man Like Me jest swietne, tez sie nie zgadzam ze nie robi wrazenia. Caly album jednak jest cudny, slucham go juz tydzien i nie moge przestac!

nawro
nawro
18 lat temu

A Man Like Me nie robi wrażenia jak poprzednicy?? To szaleństwo!! Od niedawna ten utwór stał sie moim najulubieńszym wyprzedzając Come Down On Me. Może macie coś do teledysku, wiadomo jest troche porąbany ale co z tego mnie to nie przeszkadza. Cieszę się jednak że udało się znaleźć czas na opisanie tak wspaniałego albumu jakim jest 64-95.

Polecamy