Wpisz i kliknij enter

Lindstrøm – Lindstrom and Prins Thomas


To najdłuższa płyta na świecie. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Niemal 80 minut nieśpiesznego grania na jedno kopyto, bez widowiskowej liczby pomysłów, bez nagłych zwrotów czy choćby jednego cienia zmian. Mało odkrywcza, flirtująca z popem i infantylną elektroniką muzyka, z kilkoma ocierającymi się o fałsz nutkami, marnymi popisami na gitarze i jedną, poprowadzoną na kompletne manowce piosenką. A jednak – uwaga – całości słucha się naprawdę znakomicie. Ot i cały Lindstrom.
Ten super-norweg wydał w ubiegłym roku bezsprzecznie jedną z najlepszych tanecznych płyt ostatnich kilkunastu miesięcy – „Its A Feedelity Affair„. Obecnie gwiazda „współczesnego disco” przypomina nam swój wcześniejszy krążek, nagrany razem z kolegą po fachu – Prinsem Thomasem. Płyta pierwotnie ujrzała światło dzienne w roku 2005, jednak dopiero teraz, dzięki sukcesowi solowego krążka Lindstroma, jego wcześniejszy materiał ma szansę zachwycić szerszą, europejską publiczność. Czy zachwyca? Cóż, przyznaję – naprawdę ciężko uwolnić się od tych włóczących się, długich do granic i melodyjnych do bólu struktur. Lindstrom i Thomas stosują jeden, za to niezwykle skuteczny patent: praktycznie ciągle to samo tempo, ciepły i niemal niezmienny bas, szybko wpadająca w ucho harmonia, posmak syntetycznej elektroniki sprzed lat dwudziestu…tak, to chyba wszystko. Ach, jest jeszcze coś – niezwykła intuicja twórców. Wyczucie, decydujące o ostatecznej wartości tego materiału. Lindstrom i Thomas opatentowane przez siebie downtempo aplikują niezwykle perfecyjnie – mimo wspomnianych 80 minut ten materiał nie ma prawa sobą znudzić – po prostu rozbrzmiewa, znakomicie relaksuje, dotlenia. Duet bawi się elektroniką, momentami sięga po stare, już dawno skompromitowane brzmienia, tu jednak brzmiące wręcz stylowo. Lindstrom i Thomas rehabilitują więc brokatowe aranże, nadając im cech muzyki wyjątkowej, w pełni satysfakcjonującej.
Znajdziemy na tym krążku pierwsze szkice niektórych kompozycji z „Its A Fedelity Affair”, nie znaczy to jednak, że wspólny album Lindstroma i Thomasa wypełniony jest szkicami jedynie. Rzecz jest znacznie wolniejsza, zadumana, nieśpieszny puls do niczego nie zmusza, daje jednak szansę odnaleść kilka prawdziwych muzycznych perełek. A wszystko to mimo wymienionych we wstępie wad, które Lindstrom i Thomas błyskotliwie potrafią przekuć w ostateczny sukces swojego grania.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Krzysiek
Krzysiek
16 lat temu

Drogi Michale, bardzo cenię to, że serwis uważasz za warto odwiedzania i doceniasz społeczność, jaka wokół niego powstała. Zarzucasz mi jednak brak rzetelności pisząc, że przez wspólną płytą Lindstroma i Thomasa ukazały się tylko niektóre single, wchodzące w skład It s A Feedelity Affair . Z kolei w mojej recenzji możesz przeczytać, że krążek duetu nie jest wypełniony jedynie szkicami…Jak sam więc twierdzisz: albo coś Ci umyka, albo czegoś nie ogarniasz. Jako autor tekstu nieporozumienie biorę jednak na siebie – doprecyzuję więc to jedno, irytujące Cię zdanie.

michał nierobisz
michał nierobisz
16 lat temu

drogi krzysztofie,

bardzo cenię to, co robisz; zwłaszcza, że jak mi się wydaje robisz to po godzinach i non profit; regularnie odwiedzam twój portal, w ramach trzymania ręki na pulsie; i niestety regularnie trafiam też na rażące uchybienia merytoryczne; nie byłoby może w nich nic złego gdyby był to po prostu jeden z wielu blogów, których nikt nie komentuje; ale wokół twojego portalu zdążyła wyrosnąć pewna społeczność – to na jej tkance, że się tak wyrażę, imprintowane są nieprawdziwe memy, które potem ta społeczność rozpowczechnia i tak się one utrwalają; w swojej recenzji piszesz bowiem, że na tym krążku znajdziemy pierwsze szkice znakomitych kompozycji z it s a feedelity affair ; nie wiem albo mi coś umyka, albo czegoś nie ogarniam, ale jakoś nie widzę żadnych; co więcej, it s a feedelity affair to zbiór singli lindstroma, począwszy od debiutanckiego music (in my mind) [feedelity 2003] przez arp she said [feedlity 2005] i ifeel space [feedelity 2005] po another station z zeszłego roku [też na feedelity]; nie wiem więc skąd te szkice na wspólnej płycie z prinsem thomasem, skoro niektóre z tych singli ukazały się jeszcze przed recenzowaną płytą…? zdecydowanie muzyki powinno się raczej słuchać, a nie pisać o niej, ale jeśli już to robić, to rzetelnie – a to naprawdę nie wymaga wiele dzisiaj wszystko jest na wierzchu – wystarczy wejść choćby na discogs.com, żeby sprawdzić powyższe tytuły; sorry, ale po prostu miewam już dość czytania bzdur…

pozdrawiam – michał

Polecamy