Wpisz i kliknij enter

Lushlife Project – Budapest Eskimos


Świeża propozycja prosto z Węgier, gdzie elektroniczna scena zdaje się rozwijać z coraz większą prędkością. Zoltán Palásti Kovács i Konrád Pilisi to cenione nazwiska niezależnej sceny u naszych bratanków, twórcy mający na swoim koncie ponad 10 lat różnorodnych muzycznych doświadczeń [Kovács z wykształcenia jest muzykologiem]. Wszystko procentuje w ramach projektu Lushlife, z którym muzycy wystartowali dwa lata temu. Dziś możemy delektować się efektami prac duetu – jestem pewien, że album „Budapest Eskimos” uwiedzie nie tylko węgierską publiczność.
Obaj twórcy starają się promować nowe brzmienia w swym rodzinnym kraju – bądź to zagrzewając do pracy muzyczne środowisko, bądź „wychowując” publiczność za pośrednictwem różnych audycji radiowych. Lushlife Project jest dowodem na to, że na Węgrzech nowa elektronika osiąga powoli pełną dojrzałość. „Budapest Eskimos” to porcja doskonałych, niezobowiązujących dźwięków spod znaku najlepszego lounge, ze wskazaniem na klimaty przypominające nagrania Toski czy Peace Orchestra. Siłą tego materiału jest jego świeżość i przejrzystość, również przestrzeń – elementy, które opisuje się określeniem „węgierski duch”. I faktycznie, słuchając znakomitego „Soul Reservation Morning” odczuwamy coś na wzór ekscytacji, że oto obcujemy z dźwiękami, które nie powstały w tradycyjnych tego typu ośrodkach – Austrii, Francji czy Wielkiej Brytanii. Mimo, że wszystko mieści się w dość dobrze rozpoznanych i ustalonych ramach solidnego downtempo, panowie z Lushlife starają się choć trochę rozwinąć brzmienie, dodając kilka nowych, interesujących elementów. Możemy rozpoznać pewne cechy wspólne tego materiału – lekką nutkę egzotyczności, specyficzne linie basu, czasem dub ocierający się o puls Gotan Project. Pojawiający się węgierski wokal również robi swoje.
Nie zapominajmy również o produkcji – czy w naszym kraju można znaleźć lounge zagrany i zrealizowany na takim poziomie? Dla Węgrów „Budapest Eskimos” będzie płytą obowiązkowo eksportową. Czapki z głów, bo okazuje się, że nie będzie to jedyna tego rodzaju węgierska propozycja.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
vinz
vinz
16 lat temu

Przyjemna płyta. Nie ma może na niej zbyt wiele muzycznej wirtuozerii, beaty kładą się równym rytmem, wszystko jest bardzo fajnie przygładzone. NIemniej jednak to pierwsz węgierska płytą, którą kiedykolwiek przesłuchałem i wpało mi w ucho.

Polecamy