Wpisz i kliknij enter

Mansun – Attack Of The Grey Lantern


Kiedy w drugiej połowie lat 90. na Wyspach Brytyjskich gwiazda britpopu gasła coraz szybciej, a obcięci na pazia chłopcy zaczęli przywdziewać elektroniczne kombinezony, przez muzyczne niebo przemknął meteor. Kariera nieistniejącej grupy Mansun była krótka i burzliwa, lecz rozpoczęła się błyskotliwie. Podczas gdy wiele ówczesnych hitów, przedwcześnie okrzykniętych ponadczasowymi rewelacjami, przeminęło w ławicy przeciętnych naśladowców, „Attack Of The Grey Lantern” nadal brzmi oryginalnie i alternatywnie – zwłaszcza wobec produkcji obecnie określanych tym mianem. A liczy sobie już ponad 10 lat!
Eklektyczny styl kwartetu zrodził się z rozmaitych inspiracji: psychodelia, glam, nowa fala, madchester rave, a nawet rock progresywny i taneczny new romantic (nierzadko w obrębie jednego utworu). Tradycyjne rockowe instrumentarium poszerzono o orkiestrowe aranżacje, syntezatory oraz delikatne elektroniczne muśnięcia. Debiutancki materiał otwiera dialog iście filmowych smyczków zderzonych ze ścianą gęsto mielonych gitar. „The Chad Who Loved Me” nadaje odpowiedni ton tej niezwykłej płycie, na której nastroje zmieniają się jak w multikolorowym kalejdoskopie. Słodycz miesza się z goryczą, nienawiść z miłością, śmiertelna powaga z szaloną bukoliką,. Kiedy wydaje się, że rzęsisty deszcz dźwięków chyli się ku końcowi, następuje prawdziwe oberwanie chmury, nieoczekiwany zwrot lub przejście do kolejnej piosenki. No i ten talent do układania diabelnie chwytliwych melodii! Słoneczny „Stripper Vicar”, porywający „Wide Open Space”, drapieżny „Taxloss”, liryczny „You, Who Do You Hate”, celowo przesłodzony „Mansun’s Only Love Song” (skrecze!) czy wreszcie finałowy „Dark Mavis”, będący prawdziwym rockowo-soulowym hymnem – wszystkie kompozycje cechują się pierwszorzędnym songwriterstwem. Osobną kwestią jest warstwa liryczna; rzekomo miała być zwartą opowieścią, czyniąc album konceptualnym. W rzeczywistości był to figiel muzyków, kpiących nie tylko z typowych dla artrocka podniosłych historii, lecz również z nadinterpretacji fanów. W ukrytym kawałku o wymownym tytule „An Open Letter To The Lyrical Trainspotter” pada zdanie: „Teksty niewiele znaczą, są tylko nośnikiem dla uroczego głosu”.
Muzycy nie traktowali swojej twórczości zbyt poważnie, skutecznie unikając dorabiania doń nadętej ideologii. Zamiast tego położyli nacisk na bogatą produkcję, melodyjność i nieskrępowaną zabawę konwencjami. „Attack Of The Grey Lantern” to piękna, nieprzewidywalna, epicka i jednocześnie bezpretensjonalna płyta, którą zdecydowanie warto odświeżyć.
1997







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
mozzer
mozzer
16 lat temu

fakt, mija 10 lat i plyta broni się świetnie

Polecamy