Wpisz i kliknij enter

Massive Attack – 100th window


nowy krążek massive attack – po pięciu latach milczenia, po kilku zmianach w składzie zespołu – w końcu pojawił się na sklepowych półkach. w ciągu ostatnich dwóch lat karmieni byliśmy kolejnymi doniesieniami z prac nad tym albumem – a to miało powstać około 800 (!) tematów muzycznych, a to płyta miała opowiadać jedną, zwartą historię; w końcu jednak dostaliśmy do rąk krążek, który dla wielu nie będzie niestety spełnieniem tak długich oczekiwań. co więcej, album „100th window” przez wielu przyjmowany jest wręcz chłodno, najczęściej zaś krytykują go ci, którzy bezskutecznie nową muzykę massive attack próbują porównać z poprzednim, jak do tej pory największym chyba dziełem zespołu – płytą „mezzanine” z 1998 roku. ja również spodziewałem się kolejnej super-produkcji a wieści o tym, że robert del naja zaprosił do współpracy nad nowym krążkiem sinead oconnor tylko wzmagały niecierpliwość. i może oczekiwania były za duże, może odejście jednego członka masywnych – mushrooma i nieobecność drugiego – granta marshalla sprawiły, że stworzenie płyty na miarę „mezzanine” okazało się zadaniem nie do wykonania.
„według mnie mezzanine była momentami zbyt mroczna, zbyt przytłaczająca. podczas tworzenia 100th window zrezygnowaliśmy więc z żywej, ciężkiej perkusji – po prostu chcieliśmy, aby ta płyta była znacznie cieplejsza od mezzanine” – mówi o albumie del naja. i właściwie tak jest, muzyka „100th window” jest przesycona ciepłem, wszystkie kawałki przypominają jedną, gęstą substancję, zlewają się – nie ma tu bowiem takich „konkretnych” utworów jak „angel”, „risingun” czy „teardrop”, jest za to jeszcze więcej elektroniki, mniej gitary i prawdziwa nowość – arabskie smyki, które jednak wzmagają tylko ogólne poczucie „oniryczności” tej usypiającej i nudnej momentami muzyki. na większą uwagę zasługuje właściwie tylko parę kawałków – singlowy „special cases”, niepokojący „butterfly caugh” czy dynamiczny „antistar”.
trudno oprzeć się więc wrażeniu, że chociaż podczas tych pięciu lat wiele zmieniło się w elektronicznej poszukującej muzyce – tak niewiele zmieniło się w muzyce massive attack – robert del naja stworzył bowiem płytę niewątpliwie trzymającą poziom (jak zwykle świetna produkcja), jednak w porównaniu z przełomową „mezzanine” – jest to poziom dużo, dużo niższy.
2003







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
mallemma
mallemma
15 lat temu

jedna z lepszych plyt na swiecie. + totalnie charakterystyczne brzmienie wyrobione na potrzeby tegoz wydawnictwa, yummy.

afx
afx
21 lat temu

Chain Reaction to przykład wytwórni wydajacej rzeczy po prostu genialne. Hong Kong to muzyak spiącego miasta, troche niespokojna, tajemnicza i przestrzenna.Dla mnie rewelacja.

Polecamy

Leon Vynehall – Nothing Is Still

Brytyjski producent i DJ – Leon Vynehall po wydaniu kilku niezłych EP, nawiązuje współpracę z kultową Ninja Tune i wydaje swój pierwszy LP tytułując go „Nothing