Wpisz i kliknij enter

Necks, The – Chemist


„The Chemist” to już trzynasta płyta w dorobku australijskiego zespołu The Necks. Zespołu mało chyba znanego w Polsce – a szkoda, bo warto – chociażby z tego powodu, że swoją fascynację tą grupą otwarcie deklaruje m.in. Lawrence Pike, perkusista zespołu Triosk. The Necks tworzą muzykę będącą specyficznym połączeniem jazzu i elektroniki, są to dźwięki najczęściej wymykające się klasyfikacji, chociaż dla ogólnego ich zarysu można określić je jako ambient-jazz , post jazz.
Muzyka zawarta na tym albumie oparta jest na pewnym koncepcie. Polega on na konsekwentnym wprowadzaniu niemal niezauważalny zmian, które ostatecznie wpływają na kształt i formę danego utworu. To w szczególny sposób oddziałuje na słuchacza – przyjemność odbioru muzyki The Necks związana jest właśnie z satysfakcją dostrzegania tych niewielkich zmian. Identyfikujemy je, ale nie jesteśmy w stanie ustalić kiedy się pojawiły. Świetnym tego przykładem jest utwór otwierający płytę. Przejmująca linia fortepianu i pojedyncze plamy dźwiękowe na tle motorycznej sekcji rytmicznej budują stan niepokoju, chaosu, rozstrojenia. Wywołuje to uczucie zagubienia, jakbyśmy nieustannie błądzili – otoczenie niby się zmienia, nam jednak towarzyszy ciągłe poczucie, że to wciąż to samo miejsce; labirynt bez wyjścia. Pozostałe dwa utwory idealnie tworzą i rozwijają to napięcie, choć w diametralnie różny sposób.„Buoyant” jest minimalistyczny, skupia się na pojedynczych dźwiękach. Natomiast „Abillera” utrzymany jest w stylistyce krautrocka. Co więcej, słychać w tym utworze również wpływ muzyki Steve’a Reicha, całość przesycona jest zaś sporą dawką dynamiki.
Dla wielu czas trwania poszczególnych utworów (około 20 minut) może okazać się zniechęcający. Ja stosuję tu analogię do sztuki filmowej – ktoś kiedyś powiedział, że jeśli przedłużymy nieco wybrane ujęcie, dla widza może się ono okazać po prostu nudne. Jeśli natomiast to samo ujęcie przeciągniemy wyjątkowo długo, istnieje szansa, że stanie się ono intrygujące, nierzadko fascynujące. Tak chyba jest z muzyką The Necks.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Mat
Mat
16 lat temu

The Necks will play at Krakow s Unsound Festival at the end of October, 2008.
The Necks beda grac na Unsoundzie w Krakowie w Paz., 2008…
🙂

splinterx
splinterx
16 lat temu

genialna płyta i jak dla mnie najlepszy album kolesi z australii. Buoyant powala zwłaszcza gdy wchodzi perkusja, Fatal technicznie perfekcyjny. Nieco przydługie, niejasne intro w ostatnim numerze to chyba jedyny słabszy moment tej płyty. Hail The Necks!

sierus
sierus
16 lat temu

O kurcze! Ale zaskoczenie. Taka recenzja. Tzn. Necksów. Kwestia niecierpliwości faktycznie jest sporą barierą w poznawaniu Necksów. Akurat Chemist to płyta na trzy utwory o określonym czasie trwania. Co gorsza! Jeszcze lepsze są płyty z nagraniami live na wspomniane 45 do 60 minut. A jak to brzmi na żywo! Polecam wycieczki z pewną mikro-grupą, która od czasu do czasu uderza na tzw. live y za zachodnią granicą.

vesper
vesper
16 lat temu

tak chyba twierdził Antonioni, konstruując Zawód reporter

3um
3um
16 lat temu

a to niespodzianka, ktoś słucha Necksów, zespołu naprawdę wyjątkowego. bardzo miło, że pojawiła się recenzja jakiejś ich płyty, choć to moim zdaniem nie jest ich najlepszy album. ja chyba wolę ich w wymiarze 45-60 minut, to jest dopiero wspaniała podróż.
a na drugim krążku Trioska słychać inspiracje Necksami, konkretniej ich płytką The Boys .

paide
paide
16 lat temu

z muzyką necksów warto się zapoznać. ich długodystansowość odpowiada mi w sam raz. mała uwaga. w trzecim akapicie znajduje się reichowskie powtórzenie, zupełnie niepotrzebne. pozdrawiam!

Polecamy