Wpisz i kliknij enter

Pole – 1


Zanim Stefana Betke okrzyknięto jedną z najbardziej zasłużonych postaci w muzyce elektronicznej, był on skromnym producentem i specem od masteringu berlińskiego projektu / wytwórni Chain Reaction (dziś sam stoi na czele oficyny ~scape) . Właśnie podczas pracy w studio Betke przypadkowo odkrył, że uszkodzony czterobiegunowy filtr firmy Waldorf generuje niesamowite szumy, trzaski, zgrzyty i różne inne, trudne do opisania dźwięki. Pierwszym owocem tego niecodziennego odkrycia był longplay zatytułowany po prostu „1” – dziś już kultowa pozycja wśród miłośników elektroniki. Niemiec tchnął nowe życie w estetykę click (wg niektórych wręcz powołał ją do życia), doczekał się również wielu utalentowanych kontynuatorów (m.in. P.hono i Ezekiel Honig), choć moim zdaniem żaden z nich nie prześcignął mistrza.
„1” to dziewięć instrumentalnych kompozycji, które wprawiają w osłupienie swym bezkompromisowym charakterem. Ich tło stanowi nieco połamany rytm, natomiast na pierwszy plan wysuwają się niepokojące szmery, spiętrzone zgrzyty poddane repetycji i monotonne echa. Nie ma tu mowy o przypadkowości; wszystkie, nawet pozornie delikatne muśnięcia bezbłędnie współgrają z większymi plamami dźwiękowymi. Składniki tej zniewalającej muzyki pracują niczym tryby perpetuum mobile – bez zarzutu i bez dodatkowego źródła energii. Najlepszy przykład to utwór Tanzen, w którym gęste, oleiste faktury przypominają odgłosy skwierczącego tłuszczu na rozgrzanej patelni. Niekiedy trudno uwierzyć, że za tym wszystkim stoi jeden człowiek i niewielki, zepsuty filtr. Sprawdza się tu stara zasada minimalistów, głosząca iż czasem „mniej” znaczy „więcej”.
Do jakiego worka to wrzucić? Jest tu coś z minimalu, są elementy click house, nie zabrakło również głębokiego, ambientalnego dubu. Nie da się jednak ostatecznie zaszufladkować „biegunowej” twórczości. Jest ona ekscytująca i różnorodna, a przy tym tak bardzo oryginalna i niepodobna do niczego innego, że można tu mówić o nowym gatunku muzycznym – zupełnie odrębnym i bardzo trudnym do scharakteryzowania. Esencja albumu zawarta jest zresztą w dźwiękach, nie w słowach. „Jedynka” to płyta, która fascynuje nieustannie.
1998







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
dilmun
dilmun
17 lat temu

oj Radek, ale się czepiasz słówek. ten ktoś to tylko taka figura retoryczna 😉
natomiast rytm jest tylko nieco połamany . ale fakt, w elektronice większośc rytmów, pomimo mieszania i tak wchodzi w 4/4.

john mcenroe
john mcenroe
17 lat temu

nie ktoś tylko konkretna osoba – Maciej M. Kaczmarski 😉 fajna recka z backgroundem, nie zgodzę się tylko z tymi nieco połamanymi rytmami , który to termin jest mocno nadużywany w kontekście produkcji elektronicznych. połamane mogą być solówki jazzmanów, w których znika jednoznaczność rytmiczna i trudno jest tupać nogą w pulsie ćwierćnutowym. tu natomiast raczej wszystko jest oczywiste… i bardzo dobrze 🙂

dilmun
dilmun
17 lat temu

wreszcie ktoś napisał reckę tego klasyka! podpisuję się obiema ręcami:)

Polecamy