Wpisz i kliknij enter

Prosumer & Murat Tepeli – Serenity


Na swoim profilu w serwisie Myspace Achim Brandenburg z Berlina oddaje hołd całemu panteonowi houseowych gwiazd przełomu lat 80. i 90. na czele z Mr. Fingers, Blakeem Baxterem, Phuture, Chez Damierem czy Marshallem Jeffersonem. Przywołuje kultowe niegdyś i łatwo rozpoznawalne w acid houseowych kręgach hasła typu Jack your body czy Jack the house, a my już wiemy, że szykuje się kolejny revival technosoulowych dźwięków. Brandenburg, idąc tropem futurologa Alvina Tofflera, przekształcił się z muzycznego konsumenta w producenta i został Prosumerem. Zakupił kilka zabawek i wraz z Muratem Tepeli oraz obdarzoną niezrównanym głosem Elif Bicer nagrał jedną z najlepszych tegorocznych płyt, która rozgrzeje i parkiet, i alkowę.
„Chcę na nowo odzyskać ten specyficzny uduchowiony klimat muzyki tanecznej” – mówi Brandenburg i na Serenity serwuje nam delikatne, rozbrajające, polane acidowym kwaskiem, hiperbasowe taneczne killery. Odwołania do dokonań artystów przywoływanych przez Prosumera jako inspiracje są czytelne, ale to zaledwie punkt wyjścia dla lekkich, pełnych gracji tech-houseowych piosenek zatopionych w świetle jutrzenki miast Detroit i Berlin. Wyobraźcie sobie rozklikane microhouseowe kompozycje z Bodily Functions Herberta wyprodukowane przez Jeffersona, Craiga, Baxtera czy Saundersona, a obraz Serenity powinien być jaśniejszy. Zabawa z konwencją starego chicago house przejawia się tu nie tylko w przywoływaniu brzmień odkurzonych automatów perkusyjnych, smutnych klawiszy charakterystycznych dla stylu detroit techno czy specyficznych plumkań chicagowskiego basu, lecz także w uporczywym powtarzaniu pełnych afektacji fraz pokroju dont leave me, i can feel the rhythm pumpin, girl take my hand, make me wanna dance; nawet Murat Tepeli śpiewa trochę jak gwiazda houseowego mikrofonu, Robert Owens. W każdym razie, wszystko to w roku 2008 ma sens i działa.
Już widzę jak Panoramabar w berlińskim Berghain (którego rezydentem jest Prosumer) wybucha zbiorową ekstazą przy absolutnych gwoździach tej płyty – megabasowych Give and Take czy Butterfly brzmiącym jak nowy numer nieodżałowanego Inner City. Instrumentalne momenty porywają głębią przestrzeni, czasem nieokreśloną melancholią i ktoś, kto 18-20 lat temu był świadkiem eksplozji tego typu nut, może się
dziś konkretnie zadumać. Nie do wiary, że po prawie dwóch dekadach Berlin wygrzebał nieco zapomniane amerykańskie dźwięki, by po raz wtóry zaskoczyć znakomitym pomysłem na twórczy recykling.
Serenity to prawdziwy superhit, który przy odrobinie promocji powinien uczynić z Prosumera producencką gwiazdę. Pogodzi wyznawców oldskulu, którzy twierdzą, że po roku 1993 house nie miał sensu, oraz tych, dla których najwspanialszy house to ten micro. To także kolejna trafiona pozycja w katalogu najciekawszej obecnie niemieckiej wytwórni – Ostgut Tontraeger. Berlin niedaleko, można w każdej chwili sprawdzić.
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
beau bullet
beau bullet
15 lat temu

to jest wiatr w zagle dla zatrzymanego na mieliznie Chicago House. Album o tyle wazny, ze jawi sie jako synteza wspolczesnego rozumienia elektronicznej muzyki tanecznej i pierwowzorow tejze nakreslonych niegdys w scislym podziemiu. Peleton plyt tego roku…wstyd nie miec!

heliosphaner
heliosphaner
15 lat temu

Płytka zdecydowanie jak narazie w czołówce tanecznych longplayów tego roku 🙂

FORM X
FORM X
15 lat temu

bardzo fajna muzyka …..ostatnio w klubach nie bywam …więc pokonując stolice w autobusach i tramwajach mam imprezę właśnie w środkach lokomocji …ludzie statycznie tańczą ..przesuwając się w swoim metropolistycznym tańcu ..miasto przesuwa sie za szybą …mnie nie chce sie czytać notatek z psychologii kryzysu wiec słycham sobie tych melodii podrygując sobie w koncie …i czekam aż w koncu usłyszę to w klubie kiedyś….

Polecamy