Wpisz i kliknij enter

Pulshar – Brotherhood


Obaj artyści postanowili połączyć w swych utworach nie tylko dub i techno. Dodali również elementy ambientu, psychodelii, hip-hopu, soulu, a nawet popu, uzyskując w ten sposób odrębną wartość muzyczną – głęboką i uduchowioną, ale jednocześnie szalenie melodyjną i przystępną.
Już same podkłady rytmiczne umieszczonych na płycie nagrań zaskakują różnorodnością. Najpierw hiszpańscy artyści sięgają po miarowy puls dub techno – przykładem tego otwierający album „Dub By The River”, w którym podskórne tętno bitu wspiera przenikające się rwane akordy skorodowanych klawiszy, podszyte cofniętym daleko w tło monotonnym kumkaniem i perkusyjnymi efektami. Zaskakująco udany cover przeboju The Stranglers – „Golden Brown” – to właściwie subtelny dubstep.

Świadczy o tym podłamany rytm, który niesie charakterystyczną melodię piosenki, zanurzoną w wolno płynącym w tle onirycznym strumieniu ciekłych dźwięków. Struktury kompozycji „No Meditation” i „Ashmatic” podtrzymują natomiast typowo reggae`owe podkłady – w obu przypadkach otaczają je kaskady metalicznych akordów, piętrzące się na wyrazistych pasażach melodyjnych klawiszy, uzupełnionych przestrzennymi efektami. Masywny i spowolniony breakbeat wspiera z kolei drgające pochody syntezatorów, przeszyte marszowymi werblami w utworze „Mantistyle”. Stąd już blisko do ciężkiego hip-hopu. I otrzymujemy go w „Streets Calling Me”, w którym zimne partie syntezatorów w stylu IDM, spotykają się z dudniącym basem i tektonicznymi bitami. „Nospheratu” i „Bullets” to właściwie oniryczne downtempo – z tym, że raz podrasowane na psychodeliczną modłę, a drugi – na bajkowy pop.

Ważnym elementem każdego utworu z „Brotherhood” są oczywiście wokale – Sainz śpiewa w sposób niezwykle przejmujący, uderzając w typowe dla jamajskiej muzyki tęskne („No Meditation”), czy wręcz żałobne („Nospheratu”) tony. Czasem stosuje wielogłos („Golden Brown”), nadając utworom bliski tradycyjnemu soulowi charakter („Bullets”). Jego wokalizy są przeważnie wtopione w gąszcz studyjnych pogłosów („Mantistyle”), choć w kilku nagraniach pojawiają się na pierwszym planie („KMS”), podkreślając przez to ich wyraziste linie melodyczne („Mr. Money Man”). Znacznie rzadziej głos Sainza pojawia się na bonusowym krążku dodanym do albumu, a zawierającym dziesięć remiksów nagrań, tworzących podstawowy zestaw „Brotherhood”. O ile produkcje Pulshara miały na pierwszej płycie zdecydowanie melodyjny charakter, tutaj zostaje on zdominowane przez elektroniczne eksperymenty.
W kolekcji tej znajdujemy etniczny („Nospheratu – cv313`s Falling Through The Clouds Mix”), minimalistyczny („No Meditation – Pablo Bolivar Solar Mix”) i psychodeliczny („Golden Brown – Pulshar End Version”) ambient, w którym plemienne partie transowych bębnów mijają się z cyfrowymi strumieniami monochromatycznego szumu i pinkfoydowymi pochodami syntezatorów, a także klasyczne w wyrazie, bo wywiedzione z dokonań Basic Chanel i DeepChord eteryczne dub techno („Nospheratu – Sven`s Sphere Dub” i „KMS – Pablo Bolivar Space Edit”) o skorodowanym brzmieniu i hipnotycznym rytmie. Jest tu jednak miejsce na bardziej odległe skojarzenia – świadectwem tego choćby romantyczna wersja „Ashmatic” w wykonaniu Novel 23, wpisująca łamiący się wokal Saintza w przestrzenną formułę mechanicznego IDM, czy sprowadzony do roli house`owego killera klubowy miks „Dub By The River” autorstwa Soultourista.
Album Pulshara powinien być przebojem – łączy bowiem w rzadko spotykany sposób komercyjny potencjał z undergroundowym wyrafinowaniem produkcji.
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
john mcenroe
john mcenroe
15 lat temu

Dopiero się zapoznaję na myspace, brzmi bardzo obiecująco. A „Ashmatic” w wykonaniu Novel 23 nie wiem czy bardziej mi się kojarzy z Bauhaus i ich „Bela Lugosis Dead” (zagrane wolniej, ale poziom transowości podobny) czy Visage „Fade to Grey”. W obu przypadkach linia melodyczna łudząco podobna.

yac
yac
15 lat temu

w końcu .. znakomity materiał

paide
paide
15 lat temu

yhm. piękna rzecz. dzięki Pawle za jakże cenny namiar.

beau bullet
beau bullet
15 lat temu

Pablo Bolivar jest wieeelki!

Polecamy

Job Karma – Ebola

Trzecia płyta wrocławskiego zespołu powraca po szesnastu latach od wydania w wersji winylowej i kompaktowej.