Wpisz i kliknij enter

Skalpel – skalpel


nasi przedstawiciele w ninja tune mają właśnie swój czas – oto bowiem ukazała się długo oczekiwana duża płyta skalpela – wrocławskiego duetu dwójki djów – marcina cichego i igora pudło. „postanowiliśmy pokazać polski jazz całemu światu” – powiedział igor i płyta skalpela, w całości oparta na „polskich” samplach, zdaje się być świetnym spełnieniem jego obietnicy. o tym, że polski jazz ma bogatą tradycję i niewyczerpane archiwum – wiemy doskonale. takie nazwy jak komeda, stańko, urbaniak czy novi singers w swej kategorii należą do czołówki światowej. pozostaje zastanowić się, czy wrocławski duet, dzięki swej nowej płycie, ma szanse znaleźć się w czołówce światowego nu-jazzu i elektroniki.
krążek „skalpel” powstawał trzy lata. w tym czasie panowie cichy i pudło konsekwetnie „zlepiali” swój materiał za pomocą fragmentów archiwalnych nagrań polskiego jazzu. „w twej głowie pojawia się pomysł, który starasz się jak najlepiej zrealizować. znalezienie odpowiednich dźwięków zajmowało nam czasem bardzo dużo czasu” – mówi cichy. słuchając tej płyty doskonale zdajemy sobie sprawę z ilości pracy, jaką nasz djski duet włożył w te dziesięć kawałków – wszystkie brzmią bowiem po prostu perfekcyjnie; trudno uwierzyć, że skalpel nie jest po prostu zespołem jazzowym, który jamując nagrał sobie cztedziestominutową płytę. nie – ten materiał składa się z dźwięków, które pierwotnie „należały” do innych utworów, i które ponownie zostały odkryte i wykorzystane przez skalpela. cichy i pudło umiejętnie połączyli realizując swe jazowo-psychodeliczne pomysły, przywołujące na myśl dokonania cinematic orchestra czy jaga jazzist. płyta „skalpel” uznana już została za pewien rodzaj kontynuacji krążka „motion” the cinematic orchestra. oba materiały powstały w podobny sposób [ba, londyńczycy korzystali również z archiwum polskiego jazzu], oba prezentują podobny, bardzo wysoki poziom. i tak jak „motion” była płytą marzycielską i pełną przestrzeni, tak polski duet zmierza w stronę brzmień bardziej psychodelicznych, momentami klaustrofobicznych – szczególnie w drugiej części albumu. najlepszym kawałkiem jest tu chyba „together” – pełen niezwykle pociągającego, przypruszonego trzaskiem czarnej płyty niepokoju. potem mamy mroczny „asphodel”, który z powodzeniem sprawdziłby się na soundtracku do takich filmów jak „twin peaks”. całość zaś zamyka znany już z wcześniej wydanej epki skalpela, kojący kawałek „sculpture”, będący już swoistą wizytówką duetu.
pora na podsumowania. muzyka skapela to granie [samplowanie?] na bardzo wysokim poziomie, będące niewątpliwie znakomitą promocją polskiej muzyki – tak nowoczesno-elektroniczej [„skalpel” to kawał bardzo dobrej, djskiej roboty], jak i stricte jazzowej [kultowa w niektórych kręgach seria „polish jazz” staje się coraz popularniejsza]. jak mówi marcin cichy – „bez ninja nie byłoby nas. gdyby ten album ukazał się w polsce – przepadłby”. być może sukces skalpela sprawi, iż nasze media bardziej zainteresują się polskim nowym graniem? być może również polskie nowe granie stanie się również obiektem uwagi zachodnich wydawców? oby.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy