Wpisz i kliknij enter

The Chemical Brothers – Push The Button


Tom Rowlands i Ed Simons wracają po trzech latach, po wydaniu krążka podsumowującego ich dotychczasową działalność, wreszcie po wątpliwościach, czy są jeszcze w stanie zdobyć się na twórczą świeżość. Wracają i chyba odniosą sukces, choć tak spektakularnych dźwiękowych eksplozji, jakie Chemical Brothers fundowali nam w drugiej połowie lat 90, tym razem nie będzie.
Tak czy inaczej duet Rowlands i Simons robi swoje. Solidnie i z klasą, albumu „Push The Button” słucha się z przyjemnością godną mistrzów muzyki tanecznej. Chemiczni bracia należą do tej grupy artystów, która definiowała wizerunek bujającej elektroniki w latach 90, a obecnie stara się – z różnym powodzeniem – utrzymać wciąż wysoką formę. I tak jak nie zawsze to wychodzi choćby The Orb czy FSOL, tak Rowlands i Simons są w stanie nagrać kawałki, o których chce się pamiętać. Mowa choćby o znakomitym singlu z „Push the Button” – „Galvanize”, w którym chemicznych wspiera Q-Tip, znany z A Tribe Called Quest. Hip-hopowy akcent pojawia się na tej płycie jeszcze raz, w „Left Right” [pojawia się tutaj niejaki Anwar Superstar, brat Mos Defa], reszta kawałków to „typowe” dla CB taneczne granie: porywające chwytliwymi motywami utwory instrumentalne zmieszane z elektrycznymi piosenkami śpiewanymi przez zaproszonych wokalistów. Wśród tych ostatnich na uwagę zwraca Anna Lynne, pojawiająca się w najlepszym chyba na płycie „Hold Tight London”. Ciekawie brzmi również lider art-rockowego zespołu Bloc Party – Kele Okereke, wspomagający Rowlandsa i Simonsa w „Believe” – kawałku najbardziej „chemicznym” ze wszystkich, mogącym uchodzić za swoistą wizytówkę duetu [jego siłę możemy porównać do klasycznego już przeboju „Hey Boy Hey Girl” z nie mniej klasycznego albumu „Surrender”]. I tak jest już do końca: kawałki przypominające starsze nagrania chemicznych przeplatają się tu z bardziej zaskakującymi momentami [wspomnieć choćby „akustyczny” „Shake Break Bounce”], dzięki którym płyta nie brzmi jak trzecia czy czwarta wariacja „Surrendera”.
Chemical Brothers swój styl odkryli gdzieś w okolicach „Dig Your Own Hole” [1996], do perfekcji doprowadzili go na „Surrender” [1999], od której to płyty rozpoczął się dla duetu okres „utrzymywania się na powierzchni”. Nie ma wątpliwości, że mimo uplywających lat „dinozaury” Rowlands i Simons radzą sobie całkiem nieźle, czego dowodem jest „Push the Button” – najlepszy album Chemical Brothers od ładnych kilku lat.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
kugiesześć
kugiesześć
18 lat temu

według mnie ta płyta nie brzmi tak jak brzmieć powinna…za dużo tu pustki i silenia się na undergroundowe brzmienie..nawet nie mam co porównywać z come with us.właśnie dlaczego wszyscy mówią, że c.w.u to szajs?
za Chiny tego nierozumiem.
na przykład w „Galvanize” przewodni sampel powtarzany jest w nieskończoność…co mnie naprawdę dobija kiedy słyszę to w radiu

dadaś
dadaś
19 lat temu

po tej płycie przestaję się już łudzić, że chemiczni wróca jeszcze do stylu i jakości z dig your own hole. na nowszych płytach czasami pojawia się jakiś przebłysk tej dawnej świetności, ale większość rzeczy to dla mnie wymuszone wypełnianie ciszy. przy tym strasznie zmiękła im rura. ta nowsza twórczość mieści się już bowiem w jakiejś cukierkowej płaszczyźnie, mniej lub bardziej udziwacznionych housów.

tesserakt
tesserakt
19 lat temu

Chemiczni zaskoczyli mnie różnorodnoœciš kawałków,a przedewszystkim tym, że znalazło się na „push the button” miejsce na kawałek „close your eyes” jest po porostu zajebisty.

rb
rb
19 lat temu

naprawde niezla plyta – od dnia premiery nie slucham nic innego… no moze przy okazji siegnalem po American EP….

Polecamy