Wpisz i kliknij enter

Tortoise – its all around you


swą pierwszą płytę, zatytułowaną po prostu „tortoise” wydawali dokładnie 10 lat temu; była ona jednym z wydarzeń początkujących mały bum na post-rock połowy lat 90. tortoise, trans am, stereolab, tarwater, godspeed you black emperor, labradford czy the sea and cake to tylko niektóre formacje, które właśnie w latach 94 – 98 wydawały swe przełomowe albumy. czym charakteryzował się post-rock? pomysłem przewodnim było eksperymentowanie z rockową formą – polegające raz to na mieszaniu jej z rozwiązaniami czysto jazzowymi [„tnt” tortoise], innym razem z elektroniką [„veiculo” to rococo rot] czy ambientem [wytwórnia kranky]. jak dziś wygląda muzyka „starych” post-rockowców? wydana 6 kwietnia płyta „its all around you” może być odpowiedzią na to pytanie.
znakomicie się ten krążek rozpoczyna. bogaty brzmieniowo utwór tytułowy jest świetnym wstępem do tego, co otrzymujemy już za chwilę: „the lithium shifts” to mój mały faworyt na tej płycie, rzecz zupełnie inna niż to, czym raczył nas kwintent na swych wcześniejszych płytach. doskonale wyprodukowany, „podrasowany” elektroniką kawałek z ujmującymi żeńskimi wokalami świadczy o dojrzałości kompozycyjnej i producenckiej muzyków tortoise. świadczy również o tym, iż zespół stać jeszcze na zaskoczenie słuchacza jakimś niespodziewanym brzmieniowym rozwiązaniem. inna sprawa, iż utwór ten jest dość osamotnioną próbą pociągnięcia muzyki tortoise w jakieś nowe, zaskakujące rejony. dobrze wypadają również dwa kolejne kawałki – „crest” to ewidentny ukłon w stronę bardziej przystępnych, pop-rockowych wręcz harmonii, zaś „stretch” i „on the chin” to udany powrót do sprawdzonych patentów z wydanej już siedem lat temu płytki „tnt”. „its all around you” próbuje wracać sięgać głębiej: „dot/eyes” to kawałek żywcem nawiązujący do debiutu tortoise: jest mało melodyjnie, nerwowo, dynamicznie, jednocześnie jest to jeden z bardziej rozimprowizowanych kawałków na płycie. panowie z tortoise wolą więc jak najlepiej kontynuować obraną już dawno stylistyczną drogę, i pod tym względem „its all around you” jest krążkiem udanym. dla tych jednak, którzy spodziewają się niespodzianek – prócz kilku wyjątków nowy album tortoise okaże się rozczarowaniem.
post-rockowcy więc trzymają się nieźle – nowe płytki tortoise, trans am czy to rococo rot potwierdzają tą tezę. jednocześnie nie należy się po tych formacjach spodziewać jakichkolwiek muzycznych przełomów – jeden swego czasu już nam zaserwowali [a może „przełom” to zbyt mocne słowo?]. inna sprawa, że słysząc o nowych albumach zawsze będzie się czekać na niespodzianki – szkoda, iż „its all around you” taką niespodzianką nie jest.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trainman
trainman
18 lat temu

w pelni zgadzam sie z recenzja, plyta wybitna, scisla czolowka najlepszych rzeczy jakie slyszalem w tym wieku 😉

mcenroe
mcenroe
19 lat temu

tez uwielbiam te plyte 🙂

Polecamy