Po Pan Sonic, Vladislavie Delayu, Brothomstates i Jimim Tenorze, Finlandia doczekała się kolejnego wytrawnego elektronika. Twile to jednoosobowy projekt Jarmo Huhty, magistra etnomuzykologii (!) i autora ilustracji do wystaw sztuki oraz przedstawień teatralnych. „Traum-a” to jego debiut w barwach netlabelu Thinner/Autoplate.
Zawarta w tytule niejednoznaczność trafnie oddaje atmosferę muzyki, oscylującej wokół odrealnionego świata snów („traum” to niemieckie określenie marzenia sennego) i ukrytych w nieświadomości urazach. Tak jak we śnie, wszystko jest tu mgliste i eteryczne. Tak jak w napadzie irracjonalnego lęku, zagrożenie pozostaje w cieniu: nigdy nie ujawnia się w całej okazałości, lecz swą bezszelestną obecnością nieustannie potęguje napięcie. Bardziej sugestywny dreszczowiec niż dosłowny koszmar. Oniryczny świat Twile’a wypełniają „podwodne” partie instrumentów akustycznych, odmierzane miękkim techdubowym pulsem i głębokimi liniami basu. Dyskretne kliki, trzaski i bulgoty nakładają się na dźwięki fortepianu, skrzypiec i marimby. Finowi zdarza się również wsamplować niewyraźny głos („Grimalkin”) lub wokalizę tak ulotną, że niemal nieuchwytną („Sedna” z gościnnym udziałem Miliji). „Traum-a” to swego rodzaju pomost rzucony pomiędzy klasycznym mikrominimalem Murcofa i wytwórnią ~scape. Pomost przestrzenny, intrygujący i niesłychanie intymny – sam artysta sugeruje, że najlepiej obcuje się z tą muzyką w samotności. Od siebie dodam, że odbiór jest najlepszy pomiędzy trzecią a czwartą czterdzieści pięć rano.
Słychać tajemnicę w tych oszczędnych, choć wyrazistych kompozycjach, słychać niepokój i zadumę. Przede wszystkim jednak słychać imponującą wrażliwość, mistrzowską dbałość o nastrój i panowanie nad niełatwym, bo narażonym na monotonię, materiałem. Wszystko to składa się na jedną z najciekawszych propozycji tego roku, którą mocno rekomendujemy.
P.S. Album można pobrać bezpłatnie z tej strony
2007
Stachman, słuchałam, ale o 16.00 i przy częściowym zachmurzeniu. też się liczy? ;]
…światło czerwone, światło zielone…jeśli chcesz przejsć naciśnij przycisk…:) super kawałek, nie ma co, pozostałe tez oki, więc ogólnie dobra pozycja choć jedna ze słabszych płyt Autoplate (polecam Jasona Cordera aka off the sky, zen sauvage etc.)
Aaaa… Laudia. Polecam tez 12 w poludnie, pelne slonce i tlumy ludzi na ulicach. Tylko trzeba miec dobrze wytlumione sluchawki. Wrazenie rownie piorunujace
Widze, ze autor recenzji, tak jak i ja nie zarejestrowal samplowanego wokalu, ktorym jest polska sygnalizacja swietlna… Mi tez dopiero zwrocil na to uwage znajomy, ktoremu sprzedalem to wydanie… Moze to efekt owego przejazdu przez wawe, o ktorej wspomina arsdeco
atmosferyczna, wybitnie kanapowa muzyka. nawiązania do murcofa jak najbardziej na miejscu, ale bez żadnego posądzania o kalkę. mamy do czynienia z własnym, oryginalnym językiem.
tak tak dobry album. w ogole fajnie by bylo jakby sie pojawialo wiecej recenzji z net labelow. pozdro
z takich drobiażdżków to miło zaskoczyły mnie w jednym utworze gadające po polsku światła na przejściu dla pieszych. A konkretniej- nie sposób nie kliknąć repeat przy Sednie. (odbiór jest najlepszy pomiędzy trzecią a czwartą czterdzieści pięć rano.)-potwierdzam, słuchałam podczas długiej podróży, gdy za oknem czarno ;] Podpisuję się pod rekomendacją czym tylko się da.
taka ciekawostka – poznałem pana Twile rok temu w Pruderii na imprezie na której grał Ilar… był akurat przejazdem w Wawie i wpadł posłuchać…