Wpisz i kliknij enter

the psychonauts – music for creatures


the psychonauts to djski duet związany z wytwórnią mowax. label ten zabłysnął w roku 1996, kiedy to ukazała debiutancka płyta dj shadowa – „endtroducing…”. był to moment zupełnie nowego, świeżego podejścia do sztuki wykorzystywania sampli, sam album jest dziś prawdziwą legendą, stał się wyznacznikiem dźwiękowych rejonów, eksploracją których zajęto się właśnie w mowax. „music for creatures” wydaje się być niezwykle udanym rozwinięciem pomysłów z „endtroducing”, jednocześnie stara się iść dalej, odważniej sięgając po bardzo zróżnicowaną estetykę.
the psychonauts pojawili się już w roku 1998, wydając album „time machine: a mowax retrospective mix”; jak sama nazwa wskazuje – była to kompilacja tego, co w mowax, w ówczesnym czasie, było najciekawsze [dj shadow, unkle, dj krush, andrea parker, luke vibert i inni]. pięć lat później sami the psychonauts wydali płytę, która z powodzeniem może walczyć o miano najlepszej płyty w całym katalogu mowax. „songs for creatures” jest bowiem, jak na eklektyczne czasy przystało, mieszanką bardzo różnorodnych klimatów, styli, odniesień i sampli. mamy tu ambitny pop [ciepłe i melodyjne „lifes swift charger”, „hips for scotland”], flirt z syntetykami lat 80 [„world keeps turning” to gigantyczne odwołanie do twórczości depeche mode], nowy funk [rozbujane, porywające „hot blood”], szczątki trip-hopu [„take control”] czy wreszcie gitarowe odjazdy ala…pink floyd [ponad 9-minowa suita „dream chaser” to chyba punk kluczowy całego albumu, śmiało nawiązujący do psychodelicznych kompozycji lat 70]. jak więc widać – na „songs for creatures” dzieje się niezwykle dużo. wszystko zaś tworzy jedną historię, zlepioną z wielu mniejszych, bardzo różnorodnych bajek. wszystko ma tu swój początek i koniec, wszystko zostało bardzo precyzyjnie zaplanowane i zagrane; nie ma przypadkowości, nie ma niepotrzebnych eksperymentów. „stworzenia”, do których duet adresuje swój album, na pewno będą totalnie zauroczone. sam zaliczam się do takich „stworzeń”. zauroczenie trwa.
mowax walczy więc o swoją pozycję. najpierw szef wytwórni, james lavele, wydał jako unkle „never never land”, zaraz potem the psychonaut, na omawianym albumie, poszli jeszcze dalej, jeszcze śmielej podsumowując to, co w ambitnym popie początku XXI wieku nakciekawsze. kto wie, może to właśnie „songs for creatures” będą dla pierwszej połowy tej dekady tym, czym „endtroducing…” dla połowy lat 90?
2003







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
PiNkNOiSe
PiNkNOiSe
14 lat temu

cała twórczość BDLL to MISTRZOSTWO ŚWIATA. nie możemy o Nim zapominać. ciężko mi powiedzieć który Jego album jest najważniejszy. tutaj możecie wesprzeć PRAWDZIWEGO ARTYSTĘ: http://wsm.serpent.pl/sklep/wyniki.php?typ=2&wyk_id=2257

mr.s
mr.s
15 lat temu

uwielbiam

Polecamy