o tej wydanej przez austriacki label synergetic płycie naprawdę niewiele wiadomo. sama wytwórnia zdaje się nawet nie wiedzieć, że taki krążek wydała. nie wiemy więc kto za projektem timewarp stoi, nie wiemy również czy ma na swoim koncie jakieś inne nagrania. jesteśmy jednak pewni jednego: „time in waves” to przyjemny ukłon w stronę elektronicznych brzmień drugiej połowy lat 90.
nie mamy tu bowiem żadnych pstrykowych mikro-rytmów, nie mamy również mikro samplingu, generalnie mało jest mikro-brzmień. co więcej, podczas gdy współczesna elektronika stara się coraz częściej flirtować z żywymi brzmieniami, na „time in waves” żadnych tradycyjnych instrumentów nie usłyszymy. aby więc znaleźć jakiekolwiek odneisienie do tego albumu musimy cofnąć się, tak jak wspomniałem, gdzieś w lata 96-98 ubiegłego wieku. myślę o pierwszych albumach takich wykonawców jak sounds from the ground, tuu czy może przede wszystkim patchwork. słowem – wczesne ambientowo-transowe granie, starające się śmiało eksplorować terytoria odkryte przez the orb czy spacetime continuum. cały ten ambientalno-rytmiczny trend opatrzony został takimi nazwami jak trance, ambient-techno bądź ambient-dub, i właśnie w taki sposób moglibyśmy określić muzykę timewarp. mnogość cyfrowo generowanych brzmień, dość konsekwentne budowanie wielkich muzycznych przestrzeni, w końcu wielowarstowa, perfekcyjna aranżacja. jeśli rytmy – to pospolite loopy bądź wysłużone automaty perkusyjne. jeśli ambientowe plamy – to również bardziej tradycyjne, rozciągnięte muzyczne barwy. nie jest to muzyka odkrywcza, jednak wszystko skomponowane zostało z pomysłem i – momentami – przyjemnym rozmachem.
„time in waves” może więc być niezłą inspiracją dla tych, którzy nie znają nagrań wymienionych wyżej wykonawców. czasem miło jest wrócić do takiej płyty „kin” autorstwa sounds from the ground – po to, aby odetchnąć od gęstych, czasem przytłaczających odtwórczością kolejnych clickowych nagrań.
2004
