Wpisz i kliknij enter

troubleman – time out of mind


za oknem podobno lato, warto więc czasem posłuchać sobie jakichś stricte letnich i relaksujących dźwięków. proponuję płytkę marka pritcharda, ukrywającego się pod pseudonimem troubleman – rzecz wybitnie chill-outowa, nagrana jednak ze starannością i dbałością o jakość, której tak bardzo brakuje czasem wydawcnictwom z tej popularnej, „rozmemłanej” półki.
mark pritchard, związany wcześniej z takimi projektami jak global communication czy the jedi knights postanowił nagrać autorską płytę pełną powolnych rytmów, kojących samb i rozmydlonych aranżacji. wszystko jednak trzyma poziom – może dzięki świetnym wokalistom bądź muzykom, którzy zgodzili się wesprzeć troublemana w pracy, może dzięki niezłym, wpadającym w ucho kompozycjom? już pierwszy kawałek jest niezłą zachętą do zapoznania się z tym materiałem. „have a good time” otwiera całość życząc dobrej zabawy. zaraz potem „paz” z wokalem wyjątkowej niny mirandy [brazylijsko-argentyńsko-angielska wokalistka, która tak pięknie wyśpiewała dwie płyty projektu smoke city, potem zaś udzielała się w grupie da lata]. „the righteuous path” to ukłon w stronę thevery corporation – wzorcowe downtempo bujające miłą partią kontrabasu. żadnych rewolucji, żadnych improwizacji, ale czy to źle? wystarczy posłuchać kolejnej samby na płycie – „lonely girl” – aby dojść do wniosku, że „time out of mind” powinna być i jest albumem leniwym, snującym się tu i tam, świetnie sprawdzającym jako tło dla wakacyjnych upałów [i to upały zdają się ostatnio nawalać, nie płyta]. na koniec krótkie wspomnienie o najjaśniejszych chyba punktach krążka – najpierw „roll on” ze świetnym wokalem eski, potem zaś „without you” – niezwykle gorący, klimatyczny kawałek wyśpiewany przez steve spaceka. bez wątpienia numer jeden tej płyty, to do tej piosenki będzie się wracać w przyszłości.
ot i mamy soundtrack na lato. troubleman postanowił odejść od klimatów proponowanych przez choćby global communication. czy wyszło mu to na dobre? chyba tak, choć pamiętać trzeba, iż „time out of mind” jest tylko i wyłącznie płytą spełniającą określoną rolę. taka akwarelowa muzyka – pełna pasteli, nieco rozmazana, przyjemna dla ucha. idealna dla fanów niezobowiązującego, choć trzymającego poziom popu.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
czupakabrass
czupakabrass
18 lat temu

6 x 6 = 36 tak, muzyczka dobrom jest.. a kto nie wierzy niech niech zmierzy.. a komu sie nie chce niech powie ewce.. kto nie zna ewki,niech splunie przez lewe ramie

Pan Aes
Pan Aes
18 lat temu

Jedna z najlepszych tanecznych płyt ostatnich lat, z jakimi dane mi było się zetknąć. Może i wtórna, ale szczerze pisząc życzyłbym sobie więcej takiej wtórności, od co poniektórych wykonawców, bo jest ona po prostu niesamowicie przyjemna. Płyta ma oczywiście swoje słabsze momenty, jednak są one rekompensowane z okładem tymi lepszymi kawałkami. Szczerze polecam.

zyzio gliwice
zyzio gliwice
18 lat temu

mylo jest the best to najlepsza płytka jaka słuchałem w 2004 r niepowtarzalny klimat i rozbieznosc nastrojów polecam wszystkim

zyzio gliwice
zyzio gliwice
18 lat temu

mylo jest the best to najlepsza płytka jaka słuchałem w 2004 r niepowtarzalny klimat i rozbieznosc nastrojów polecam wszystkim

Polecamy