Wpisz i kliknij enter

Jazkamer – Balls the Size of Texas, Liver the Size of Brazil


Płyta zaczyna się od fragmentu ze starego winyla instruującego, jak na podstawie dźwięków (słyszanych stetoskopem) wcześnie wykryć groźną chorobę. Wbrew tytułowi utwór nie jest tak bardzo „ugly”, mamy szum płyty i charakterystyczny stukot. Spodziewałem się powrotu do turntablistyczno-plądrujących zabiegów, ale nie – Jazkamer po prostu prezentuje nam fragment czegoś, co istniało wcześniej, stawia w centrum uwagi obiekt znaleziony.
Użycie w przypadku drugiego utworu metki „blues” jest nieco zwodnicze, choć przecież ten gatunek można postrzegać nie tak ortodoksyjnie i wypłynąć z delty Missisipi na szerokie wody (jak np. Michel Henritzi i Tetuzi Akiyama). Tak też czynią tutaj Norwegowie, którzy powoli budują napięcie niezbyt mocno dręcząc gitary. Właśnie, duet jest zwykle kojarzony z dynamicznym, czasem przeładowanym, noisem, na tym albumie jest jeden taki kawałek – „Not half bad to the bone” (nagrany na żywo, czy oklaski pod koniec są dołożone i mają działać na rzecz iluzji „pełnego energii liveu”?). Ale poza tym jest raczej spokojnie, a w 16-minutowej zamykającej zestaw kompozycji tytułowej – nawet zbyt. Nigdy nie przypuszczałbym, że Jazkamer pokusi się o uczestnictwo w wyścigu post-post-rock w kategorii ambient/drone, no ale niestety. Całkiem ładny utworek im wyszedł, podoba mi się w nim jedynie to, że pod koniec słychać odgłosy kogoś (grających?) ostrożnie, nieznacznie poruszających się (może też są dołożone, ale ciekawie dopełniają całości).
Mój problem z tą płytą polega na tym, że nie mogę zrozumieć, jaka była zasada doboru utworów. Być może kontrast, ale tak naprawdę w opozycji do siebie znajdują się „Tentacles of broken teeth”, który jest spokojny i wspominany wyżej głośny track, pozostałe po prostu do siebie nie przystają. Jednak znając kilka innych płyt duetu, trudno mi skwitować to wydawnictwo pogardliwie po linii „no chcieli mieć kolejny album i powrzucali na niego przypadkowo, co tam mieli pod ręką”. Taką możliwość raczej wykluczam i uznaję, że może jest tu jakaś pokrętna, ukryta logika, a może ładem jest bezład?
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy