Wpisz i kliknij enter

Various Production – Versus


Gdyby Adam Phillips i Ian Carter, headmani projektu, nie kryli się ostentacyjnie przed prasą, miałby on może szansę na zyskanie miana Massive Attack pierwszej dekady obecnego wieku. Muzyczna wrażliwość i brzmieniowe niuanse debiutu The World Is Gone nader często odsyłają do Mezzanine, choć to szczęśliwie zaledwie referencje.
Mimo zamierzonego oddalenia od błysków fleszy, udało się duetowi pozyskać całkiem spore zainteresowanie prasy, słuchaczy oraz innych artystów. Dowodem rosnącej pozycji istniejącego już pięć lat Various Production jest Versus, swoiste ying-yang, harmonijnie zazębiający się zespół remiksów popełnionych przez zespół i dla niego. Brzmieniowo płyta przyprawia o zawrót głowy. Otwierający ją remiks
naczelnego girlsbandu UK, Sugababes, to szeleszczące, masywne, chłodne rnb przyszłości. Tak zapewne brzmieć będą niedługo popowe gwiazdki bez kompleksów łączące potrzebę rynkowego zbytu z najnowszymi osiągnięciami sztuki producenckiej. Ze średniego oryginału Carter i Phillips uczynili melancholijny, chłodno brzmiący hit orbitalnych parkietów.


Kolejna w zestawie Sia, mimo że trochę z niej Martina Topley-Bird, a trochę Louise Rhodes, wypada z pomocą Various Production nadspodziewanie intrygująco – jej niepokojąco mruczanej kołysance Where I Belong towarzyszą bezbitowe galopady basu i hi-hatów oraz filtrowane syreny, niczym ze starego UK hardcore. Całość soundtrackowa, ilustracyjna, sugestywna i niepotrafiąca odnaleźć swojego sobowtóra. Listopadowy, ekstrawagancki, deszczowy walczyk Limbs Emmy Pollock kojarzy się z głębokimi akustycznymi oddechami, których sporo było na debiutanckiej płycie Various Production, zaś gdy Virus Syndicate deliberują w Apollo nad swoją pozycją na scenie grime, mamy ochotę po prostu tańczyć. To jeden z tych natychmiast porywających, niemal radiowych hitów z maksymalnie wkręcającym refrenem i echami klasycznego cyberdubu. Prawdziwy tłuszcz wylewa się z głośników jednak nieco później – głos Iana Browna w Sister Rose pasuje jak ulał do niemiłosiernie poszatkowanego basu i bondowskich orkiestracji.
Serię autorskich remiksów wieńczy połamana wersja Red Sox indierockowców z Foals, dalej za kawałki Various Production biorą się najgorętsze aliasy ostatnich miesięcy: Rustie, Zomby, Milanese oraz Actress i Zan Lyons. Z manipulacji Rustiego wyszedł czystej wody eksperymentalny ośmiobitowy mutant (In This), lowtechowe dźwięki pobrzmiewają również w tym, co uczynił z hitowego Hatera Zomby. Matematycznie wykalkulowany, sterylnie wyziębiony Lost w wersji Actress kłuje minimalistycznym, głębokim, zaszumionym houseowym pulsem – coś jakby Herbert z okresu Around The House spotkał w studio Polea i Daniela Bella. Foller w wykonaniu Zana Lyonsa, mimo że kompleksowo zaaranżowany, brzmi jak emotroniczne impresje na temat LFO z okresu Advance i nie przekonuje. Przekonuje za to i ostatecznie zachwyca interpretacja Deadmana w wykonaniu Milanese. Kobieca wokalna subtelność wchodzi tu w piorunującą reakcję z postindustrialnym, osaczającym dudnieniem.
Jeśli mogę pokusić się o wyodrębnienie osobnej kategorii freestyle na scenie dubowych brzmień, to koszulkę lidera z pewnością otrzymuje Various Production.
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
kAsia
kAsia
15 lat temu

a niby dlaczego mamy wykopywac? predzej wykopalabym kida loco.:) vp to rzeczywiscie cos nowego,ich podejscie do muzy odpowiada mi.

Kid Loco
Kid Loco
15 lat temu

Wykopmy takie „albumy” ze sceny elektronicznej.

1/5 i tyle w temacie bo naprawde szkoda słów na takie gryzmoły. Nie mylmy szamba z perfumerią.

Polecamy