Wpisz i kliknij enter

Martin Schulte – On the Moon


Martin Schulte w rzeczywistości nazywa się Marat Schibaev i urodził się w 1988 roku w rosyjskim mieście Kazań. Wcześnie zainteresował się muzyką elektroniczną, która zafascynowała go na tyle, że sam zaczął tworzyć. Niedługo czekał na swoje pierwsze wydawnictwa, ponieważ już w wieku 18 lat w netlabelu Stille Macht Taub pojawiła się jego epka „Chain Reaction”. W 2006 Sinergy-networks wydało pierwszy longplay artysty, pt. „Enigma”, z którego utwór „Pillow”, zremiksowany przez Marko Fürstenberga, doczekał się nominacji do nagrody Qwartz w kategorii DanceFloor.
Schulte jest bardzo płodnym muzykiem, w ciągu niecałych trzech lat wyprodukował 4 długogrające albumy oraz wiele pomniejszych wydawnictw. Trzy miesiące po płycie „Depth of Soul” (Lantern 002) otrzymujemy „On the Moon”, kolejny zbiór utworów wywodzących się z gatunku dub techno, który Schulte próbuje rozwijać na swój sposób, „eksperymentować z dźwiękiem, szukać własnych rozwiązań i być innym niż pozostali” – jak informuje na stronie MySpace. Brzmienie „On the Moon” jest zdystansowane i chłodne, przynajmniej takie wywołuje pierwsze wrażenie. Jednak po bliższym wsłuchaniu się, to wrażenie pryska – zupełnie jakbyśmy się zaprzyjaźnili z muzyką, a ona odsłoniła przed nami kolejne warstwy.
Najciekawszymi utworami na „On the Moon” są właśnie te, w których najwięcej słychać samego Schultego i jego formę ekspresji.
Otwierający „Home” to minimalny house podbity pędzącą linią basową, wokół której rozlewa się gęsty sos skleconego z szumów i trzasków tła. „Lazy Morning” jest najpogodniejszym punktem albumu, rozbrzmiewa buczącym basem oraz plumkającymi mikroodgłosami, co jakiś czas rozbłyskując zmiennocieplnymi padami zorzy polarnej. Wyróżniający się na tle innych „Techno Express” to gaśnie, to zapala się na nowo, utwór napędzają wyraziste haty, a kaskady drewnianych klapnięć zdecydowanie górują nad podskórnym uderzeniem stopy.

Go to Beatport.com Get These Tracks Add This Player

„Cave”, jak również „Return on the Moon” wyrastają prosto ze stylistyki muzycznej dub techno, ich protoplaści to Basic Channel. Nieco podobnie jest z remiksem „Cold Heart”, który zrobił Pep Gaya, a także tym wykonanym przez Fürstenberga, tyle że w przypadku ostatniego mamy do czynienia ze zdecydowanie bardziej energicznym kawałkiem. Domomib z kolei dokonał zdubowanej, ambientowej wariacji na temat „Home”, pełnej metalicznych pszczelich ukąszeń.
Samo „Cold Heart” to mocny tech-house o IDM-owej proweniencji, zaś „Slums” jest pokazem swobodnego poruszania się w chaosie szumów i dźwięków tła. Płytę zamyka „On the Moon”, tytułowy utwór robi to kosmicznie lodowatym dronem z przelatującymi drobinkami sonicznych odpadków.
Otrzymaliśmy album zbudowany ze struktur, do których producenci dub-tech nas przyzwyczaili, są tu głębokie linie basowe, charakterystyczne akordy, dodatek w postaci field recordingu, szumy, drobne rozrzucone dźwięki, kąpiel w pogłosach itd. Martin Schulte przypieczętował materiał własnym stylem, płyty słucha się z przyjemnością, mimo to do przełomu w co nieco zmurszałym gatunku jeszcze nie doszło. Najciekawszymi utworami na „On the Moon” są właśnie te, w których najwięcej słychać samego Schultego i jego formę ekspresji.
Sinergy-networks 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy