Wpisz i kliknij enter

Dirt Crew – Blow


Klas Lindblad, znany szwedzki producent i wydawca, ukrywający się pod pseudonimami Sasse i Freestyle Man, zwrócił uwagę na niemiecki duet Dirt Crew na początku 2005 roku, kiedy usłyszał wydany przez My Best Friend winylowy singiel „Rock The House”. Ponieważ spodobało mu się surowe brzmienie umieszczonej na nim muzyki, następne nagrania Petera Gijselaersa i Felix Edera, opublikowała już jego własna wytwórnia Moodmusic. Podobnie jest w przypadku najnowszego albumu Dirt Crew – „Blow”.

Kompozycje niemieckiego duetu ewoluowały powoli od disco i electro, przez house, w stronę coraz bardziej zdubowanych oraz minimalistycznych brzmień. Drugi krążek w jego dorobku jest ewidentną kulminacją tych tendencji.

„Blow” zaczyna się od mocnego wejścia: „Deep Cover” i „Rough Road” to dwa połączone ze sobą nagrania, osadzone na mocnym podkładzie rytmicznym wywiedzionym z estetyki dub house. Mamy więc tutaj hipnotyczne bity wsparte ciężkim basem, na które nakładają się strzeliste akordy klawiszy, niosące eteryczną wokalizę, wpisaną w niepokojące tło, utkane na modłę staroświeckich soundtracków z filmów sci-fi.

Wraz z tytułowym „Blow” niemieccy producenci wkraczają na teren szorstkiego deep house`u. Rytm staje się zatem głębszy, bas jeszcze niżej zawieszony, a wszystko to uzupełniają delikatne smagnięcia organicznych syntezatorów. Ponieważ Gijselaers i Eder nie zadowalają się jedynie zestawianiem ze sobą klasycznych dźwięków dla tego stylu, w kolejnych nagraniach napotykamy na coraz to ciekawsze pomysły aranżacyjne. Oto już w „Clap”, jazzowe tony wysamplowanej trąbki skontrastowane zostają z wibrującym loopem o 8-bitowym rodowodzie, „Slope” przeszywają mroczne akordy spod znaku electro, a w „Parade” pojawiają się damsko-męskie recytacje wywiedzione z chicagowskiej klasyki.

Na zakończenie płyty Dirt Crew przygotowali dwie przyjemne niespodzianki. Najpierw pojawia się „The Real Shit” – oldskulowe techno w stylu wczesnego Warpu, wtapiające charakterystyczne dla utworów The Forgemasters czy Sweet Exorcist brzęczące bleepy w gęste i pulsujące tło uplecione ze zdeformowanych ludzkich głosów. A na finał rozbrzmiewa porywający tech-house, czyli „Star”, w którym rave`owym pohukiwaniom przesterowanego basu, towarzyszą soczyste partie zdubowanych dęciaków.

Brudne, garażowe, zdarte brzmienie Dirt Crew uzyskuje na „Blow” nowy wymiar – poprzez wpisanie go w oszczędniejsze, ale zarazem głębsze dźwięki, eksploduje ono mocniejszą energią i wciąga silniejszym groovem. Jak dotychczas, to bez wątpienia najlepsze dzieło pary niemieckich producentów.

www.moodmusicrecords.com

www.dirtcrew.net
Moodmusic 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy