Alan Abrahams jest prawdziwym obieżyświatem: urodził się i wychował w Republice Południowej Afryki, potem długo mieszkał w Lizbonie, by wreszcie osiąść na stałe w Berlinie. Każde z tych miejsc wywarło na niego ogromny wpływ – kiedy zaczął tworzyć własną muzykę, słychać w niej było zarówno echa plemiennych bębnów z Afryki, jak również nostalgię portugalskiego fado czy klikowe brzmienia rodem z Niemiec. Nic więc dziwnego, że postanowił publikować nagrania pod różnymi szyldami. Jako Portable skoncentrował się na perkusyjnym techno o tribalowym sznycie, a jako Bodycode – na melancholijnym house`ie, wpisanym w modną do niedawna estetykę click`n`cuts. Po trzech latach od wydania debiutanckiego albumu pod tym drugim z pseudonimów, Abrahams powraca z nowym, pełnowymiarowym materiałem, opublikowanym przez amerykańską wytwórnię Spectral Sounds.
Trudno porównywać „Immune” z „The Conservation Of Electric Charge” – bo obie płyty zawierają odmienną muzykę. Najnowsze dzieło afrykańskiego producenta dedykowane jest bowiem estetyce deep house, zawierając wyraźne odwołania do kanonu tegoż gatunku, wypracowanego w Detroit i Chicago.
Wpływy mistrzów z Motor City słychać wyraźnie w pierwszej części albumu. „Hyperlight” i „I`ll Hold Your Hand” pulsują głębokim bitem uzupełnionym perkusyjnymi ozdobnikami, niosąc typowe dla początków minionej dekady brzmienia klawiszy – lekko wygładzone soniczne akordy i wolno płynące smugi onirycznych dźwięków. Wszystko to uzupełnia przyjemnie mruczący bas, tworząc wraz z pozostałymi elementami nagrania typowy dla twórczości Eddiego „Flashin” Fowlkesa czy Blake`a Baxtera zmysłowy klimat.
Kontrapunktem dla tych dwu produkcji wydaje się być „Subspace Radio”. Abrahams sięga tu po melodyjną partię kosmicznych organów, którą uzupełnia w zaskakujący sposób egzotycznymi samplami jakiegoś orientalnego instrumentu strunowego, wtapiając całość w gąszcz wokalnych sampli. Trochę to przypomina wczesne produkcje Tektoniki – bardzo często odwołujące się do pozaziemskich głosów rodem z filmów sci-fi.
Bardziej współczesny deep house znajdujemy z kolei w innych nagraniach. „Spacial Harmonics” rozpoczyna się od psychodelicznej partii fletu, podszytej plemiennymi bębnami – dopiero po dłuższej chwili pojawia się tu soczysta partia organów Hammonda, którą uzupełniają wzniosłe śpiewy w stylu gospel. Słysząc takie nagranie, nie sposób uniknąć skojarzeń z Moodymanem – wszak takie rozwibrowane granie o „czarnym” groovie jest jego specjalnością. „Arigato” ma z kolei bardziej zwarty charakter – na tle organicznej partii klawiszy pojawia się w nim dziewczęca melodeklamacja w języku japońskim, zza której dochodzą delikatne dźwięki fortepianu. Tutaj z kolei kłania się Theo Parrish – z bardziej skoncentrowaną wersją deep house`u.
Jeśli już Abrahams sięga do detroitowego techno – to w jego najlżejszej wersji spod znaku Inner City. „Imitation Lover” z powodzeniem mogłoby się znaleźć na którejś płyt duetu Kevina Saundersona i Paris Grey – mamy tu bowiem charakterystyczne dla jego twórczości melodyjne akordy syntezatorów, które uzupełnia soulowa wokaliza podbita energetycznym rytmem.
Znacznie mniej na „Immune” wpływów muzycznych z Chicago. Najpierw znajdujemy je w „What Did You Say”. Łupany bit otaczają tu popiskujące klawisze o brzmieniu typowym dla połowy lat 80., uzupełnione w finale acidowym loopem o toksycznym charakterze. Nieco inaczej wypada kończący album tytułowy „Immune”. Szorstki podkład rytmiczny, tworzony przez przesterowany bas i suche uderzenia automatu perkusyjnego, staje się tłem do melancholijnej partii piano, zestrojonej z gospelową wokalizą, niosącą przesłanie całej płyty: „Nothing In This World Is Immune From Change”.
W zalewie deephouse`owych produkcji, nowy krążek Bodycode wyróżnia się zgrabnymi odwołaniami do klasyki gatunku, śmiałym wprowadzaniem wokalnych elementów i perfekcyjnie wyprodukowanym brzmieniem. Jak na razie – to jeden z najlepszych albumów tego gatunku w tym roku.
www.myspace.com/bodycodemusic
Spectral Sound 2009
ktoś wykasował z mojego komentarza chwytliwe dododo! z immitation lover 😀
Byłem na jego live secie w klubie Metro w Białymstoku kilka lat temu. To był świetny występ pełny głębokich tech housowych i minimalowych dzwięków . Takie własnie jest brzmienie Bodycode alias Portable. Każde jego wydawnictwo zaskakuje świeżoscią pomysłów. Moje typy to Immune i Immitation Lover , przy czym to nie imitacje, to prawdziwe deep house`owe diamenciki
chwytliwy hałs na przygaszonych hi-hatach daje niesamowitą przyjemność, na to upalne lato polecam również.
Zgadzam sie, dawno nie bylo takiego „rodzynka”, goraco polecam!!!
album jest naprawdę boski, pisałem o nim kiedyś w zapowiedziach i na szczęście wyszło rewelacyjnie.
http://www.textura.org/reviews/backtracking_bodycode.htm