Wpisz i kliknij enter

Nadsroic – Room Mist


Premiera była sukcesywnie i nieubłaganie przesuwana od kwietnia tego roku, szum wokół albumu nieustannie podkręcany, skromne sample zbyt interesujące by o sprawie zapomnieć. 5 kawałków, niewiele ponad 15 minut dźwięków, mniej więcej tyle co wyskok do spożywczego pod blokiem. Ale czy warto było czekać?

Ciorsdan Brown, niepokorna diwa, wychowana na szkockim folku, zamieszkała na stałe w Japonii, reprezentująca wyraźną popową manierę od początku wydawała się ciekawą opcją dla zmutowanych hip-hopowych hybryd od Hudsona Mo. Jednak mimo krótkiego materiału, mamy okazję przyjrzeć się pełnej obyczajowej sinusoidzie w wykonaniu artystów.



LuckyMe to oficyna, która zmusza niejako do reprezentowania wysokiego poziomu produkcji. Mike Slott, Rustie to osoby, których kompozycje znane są po obydwu stronach atlantyku. Hudson również zadbał by ścieżki skutecznie się uzupełniały, a nie konkurowały o uwagę słuchacza. Momenty „sztuki dla sztuki” pobrzmiewały na Polyfolk Dance, stąd dopracowanie i niejako ograniczenie kompozycji na Room Mist przemawia zdecydowanie na korzyść muzycznego rozwoju artysty. Najbardziej „szczupło” wypada tutaj All Hot, kawałek oparty na wysokim wokalu, apelowej perkusji i subtelnej elektronice oraz tytułowy Room Mist, w którym Hudson wyraźnie daje okazję zaprezentować się szkockiej wokalistce, buforując przestronny, kokieteryjny głos Ciorsdan, leniwą, lecz barwną melodią. Podobnie sprawa ma się z w przypadku Leopards jedynego numeru na płycie, po którego przesłuchaniu odczuwa się niedosyt. Kawałek, oparty na zgrabnych konstrukcjach przypominających ostatni krążek od Samiyam’a oraz rymowany w perfekcyjnym tempie tekst robi piorunujące wrażenie, jednak track kończy się w kulminacyjnym dla niego momencie. Również Chemical, uwidacznia kolejne nieobce w twórczości HudMo wpływy instrumentalnego hip-hopu z Los Angeles oraz jej flagowych reprezentantów z grupy Brainfeeder. Powyciągana, bogato zapętlona w clicki kompozycja przywodzi na myśl najświeższe produkcje od Flying Lotus’a ( m. i. n. Tectonic Plate 2.3 z Joker’em).

W kontekście całego albumu dziwi niemal bezwzględne porzucenie klarownych, podbitych matowym basem melodii, firmowych dla wcześniejszych produkcji Szkota. Niemal, gdyż wyjątkiem jest tu niekonwencjonalny, aczkolwiek najbardziej autentyczny moment płyty, czyli utwór Step Back, który dzięki wokalnym wysiłkom Ciorsdan Brown oraz rozbrajającym banalnym oklaskom może swobodnie szaleć na klubowych parkietach. Numer ten stanowi kwintesencję krążka, okazując pełne możliwości artystów i ich swobodne żonglowanie patentami zmierzające do uzyskania zamierzonego efektu. To charakteryzuje artystów posiadających wielki potencjał.

A więc tak, warto było czekać.
LuckyMe 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy