Wpisz i kliknij enter

Czekając na…

Przy okazji festiwalu Sacrum-Profanum i nabożnego oczekiwania na występ Aphex Twina, który w dalszym ciągu cieszy się w Polsce statusem jeśli nie bóstwa, to z pewnością papieża IDMu, można przypomnieć sobie dokonania dekonstruktora jego twórczości, Jamesa Leylanda Kilby alias V/Vm. Na początku bieżącej dekady bezczelnie, nie pytając o zgodę, zagarnął kilkadziesiąt tracków Richarda D. Jamesa, wrzucił w Cool Edit, tu rozciągnął, tam przefiltrował, gdzie indziej jeszcze bez skrupułów zachwaścił białym szumem i wsadził na dwie epki i jeden album. Część krytyków mocno kręciła nosem na te pomysły, parafrazując podtytuły kolejnych wydawnictw V/Vm z serii „Helpaphextwin” („We dont give a shit”, „Because you dont give a fuck” z 2001 i 2002r.) i szydząc tym samym z bezsensownego dobierania się do i tak mocno popapranych numerów. Na przekór wszelkiej krytyce, idąc tropem wiwisekcji popkulturowych mitów, V/Vm całkowicie odbrązowił pomnik legendy, wydając w 2003r. regularny długograj „Helpaphextwin 4.0. Please help me”. Bajkowy i melancholijny świat Richarda D. Jamesa, mimo że czasem niespokojny i zgrzytliwy, nijak ma się do zniekształconych, chwiejących się na wszystkie strony interpretacji V/Vm. Nieharmonijne akordy, do reszty zagubione rytmy, w końcu autentyczny szyderczy, szatański, przesterowany rechot to śmiech w oczy z rzekomego artystycznego i estetycznego radykalizmu autora „Windowlickera”. V/Vm udowadnia, że ekstremum może być popową mrzonką, a „Come to Daddy” w wersji oryginalnej – zaledwie przedpiekłem. Podobny stosunek do ikony uwidacznia się na okładce „Helpaphextwin 4.0” przedstawiającej karykaturę wizerunku zdobiącego „Richard D.James Album”. Oprócz sponiewieranych, zgwałconych i wybebeszonych gotowców Aphex Twina i jego różnych aliasów, V/Vm złośliwie – zgodnie z rodzącą się w tamtym czasie modą na mashup – umieszcza poćwiartowane i wykręcone na sto sposobów standardy pop o wiele mówiących tytułach „If I was a RICH man” oraz „Money Money”, udowadniając jednocześnie, że skomplikowane breaki Aphex Twina mogą brzmieć naprawdę idiotycznie.
Ten ostatni nadal pozostaje – słusznie lub nie – bohaterem, a co z V/Vm, jednym z wielu twórców początku wieku prześmiewczo traktujących spuściznę zeszłych dekad i obracających ją w perzynę? Oprócz remiksów Chrisa de Burgha (wersja „Lady in Red” uznana w 2000r. za „singel tygodnia” przez NME), Alphaville i Frankie Goes To Hollywood, przez których o mało nie trafił za kratki, Kirby ma na koncie całkiem intrygujący projekt „V/Vm 365” z 2005r., złożony z 603 ścieżek, 6 videoklipów i trwający bite 52 godziny, 3 minuty oraz 57 sekund. Całość miała opisywać kolejne dni z życia autora i była umieszczana sukcesywnie, dzień po dniu, w witrynie V/Vm . W zeszłym roku nakładem internetowej oficyny V/Vm Test ukazała się antologia „The Caretaker” w formie 6-płytowego boxu oraz jako digital download – dobra pamiątka z czasów, gdy nowe standardy undergroundu wyznaczali Kid 606, Kevin Blechdom czy 2 Many Djs, a Itunes Music Store był jeszcze w fazie testowania.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ubunoir
ubunoir
14 lat temu
d4b0
d4b0
14 lat temu

oj, chyba pora odrobic zaleglosci – The Caretaker to nie zadna kompilacja, a osobny projekt James Kirbyego (przez R!).

ubunoir
ubunoir
14 lat temu

jeśli chodzi o dziwaczne interpretacje muzyki AFX-a to polecam: http://ergophizmiz.blogspot.com 🙂

Sempoo
Sempoo
14 lat temu

Marketing, to Sztuka.

Polecamy