Wpisz i kliknij enter

Alland Byallo – Brick By Brick


Amerykańska scena elektroniczna z zachodniego wybrzeża przeżywała swe najlepsze lata podczas eksplozji mody na laptop-techno, kiedy rozwój współczesnej muzyki tanecznej wyznaczały nagrania takich artystów, jak Sutekh, Twerk, Kit Clayton czy Jake Mandell. Kiedy skończyły im się nowatorskie pomysły, w klubowym podziemiu San Francisco i Los Angeles nastąpiła stagnacja.

Jednym z pomysłów na jej przerwanie było powołanie do życia w 2006 roku projektu ElectrUS, który miał zainteresować tamtejszą sceną europejskich wydawców, promotorów i słuchaczy. Twórcą tej platformy był didżej i producent Alland Byallo, będący wówczas prawdziwą „instytucją” w lokalnym środowisku. Nie dość, że nagrywał i wydawał swe produkcje nakładem własnej firmy Nightlight, to prowadził cykl popularnych imprez pod szyldem „[KONTROL]” zapraszając do San Francisco i Los Angeles wszystkich ważniejszych wykonawców techno i house`u z Europy. Po opublikowaniu kilkudziesięciu nagrań w plikach MP3 i na winylowych dwunastocalówkach, Byallo postanowił wreszcie zaprezentować światu swój debiutancki album – „Brick By Brick”. Zgodnie z tytułem, dziesięć zamieszczonych na krążku nagrań, układa się w wielobarwny obraz inspiracji i dokonań amerykańskiego producenta.

Zaczyna się od stylowego deep house`u – Byallo sięga po łagodnie pulsujące bity oplecione masywnymi basami, które dyskretnie podrasowuje egzotycznymi congami. Na ten szkielet rytmiczny nanizuje nocne pasaże organicznych syntezatorów o detroitowym rodowodzie („Ring In The Dead”), rozjeżdżające się partie lekko skorodowanych klawiszy wywiedzione z nagrań dubowych mistrzów z Echospace („Borderline”), a nawet dodaje własne wokalizy – przypominające zmysłowy śpiew Barry`ego White`a („Rare Bird”). Wszystko to spowolnione, osadzone na hipnotycznym groovie, płynące własnym rytmem – czyli takie, jaki deep house być powinien.

Go to Beatport.com Get These Tracks Add This Player

Od utworu „Simpler Times” amerykański twórca skręca w stronę minimalu. Bity stają się bardziej jednostajne, wibrują, otoczone tribalowymi perkusjonaliami, klikają miarowo niczym w klasycznych nagraniach artystów z Perlona. Byallo zanurza je w gąszczu wąsko posiekanych sampli, układających się w metalicznie i szorstko brzmiące loopy. Również i tu nie brakuje głosu producenta – raz bliskiego niepokojącemu szeptowi (wspomniany „Simpler Times”), a kiedy indziej – soulowym zaśpiewom („Picture Heaven”).

Kolejny segment albumu dedykowany jest stylistyce tech-house. Byallo perfekcyjnie wyważa podkłady rytmiczne, by nie były ani za ciężkie, ani za lekkie, raz modelując je na tribalową („The Hello Track”), a kiedy indziej – dubową („Bebring”) modłę. W warstwie melodycznej robi się bardziej hałaśliwie: pobrzękujące i pohukujące loopy o sonicznym sznycie, tworzą przesterowany sound, w którym jednak znajduje się miejsce na rozjaśniające całość wokalne sample.

A na koniec – powrót do estetyki house, i to tej najbardziej oldskulowej. Bo oto najpierw rozbrzmiewa chicagowski „Recliner”, którego blaszanego brzmienia nie powstydziłby się sam Green Velvet, a potem pojawia się podrasowany na funkową modłę „Casual Sax” z jazzową partią saksofonu w wykonaniu Johna Justera.

Takie oblicze tanecznej elektroniki ze wschodniego wybrzeża przybliża ją do aktualnych trendów – zarówno tych amerykańskich, jak i europejskich. No i oczywiście odsłania producencki talent Allanda Byallo – twórcy klubowej muzyki o wyrafinowanym smaku i wyszukanej elegancji.

www.allandbyallo.com

www.myspace.com/alland

www.nightlight-music.com

www.myspace.com/mynightlightmusic
Nightlight 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy