Wpisz i kliknij enter

Ellen Allien – Dust

Najbardziej popowe przedsięwzięcie w karierze artystki.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Ellen Allien jest najważniejszą kobietą w świecie współczesnej elektroniki. Didżejuje, produkuje własną muzykę, prowadzi wytwórnię płytową, a od niedawna jest także projektantką klubowej mody. Mało tego – poświęcając się tylu dziedzinom artystycznej działalności na raz, nie rozmienia się na drobne, bo każde dzieło firmowane jej nazwiskiem nosi znak wysokiej jakości. Nie inaczej jest z jej szóstym albumem – „Dust”.

O ile poprzedni krążek niemieckiej producentki, „Sool”, zrealizowany wspólnie z AGF, miał najbardziej eksperymentalny charakter z wszystkich jej wcześniejszych dokonań, tak ten najnowszy, wspomniany „Dust”, to chyba najbardziej popowe przedsięwzięcie w karierze artystki. Allien wraca na nim do swych korzeni – techno i electro, uzupełniając je indie-rockowymi fascynacjami i upodobaniem do śpiewu. Całość trwa niczym klasyczny longplay – trzy kwadranse – i ma wyjątkowo przystępny charakter.

Zaczyna się od mocnego kopa – „Our Utopie” to perfekcyjne techno wiedzione przez mocny bit, na który nakładają się melodyjne pasaże wibrafonowych klawiszy i elektronicznie przetworzony szept producentki. A wszystko to podszyte podskórnym szumem, nadającym nagraniu lekko niepokojący klimat. To najmocniejszy utwór na płycie – ocierające się o techno-house „Flashy Flashy” i „Ever” mają już zdecydowanie lżejsze podkłady, a i wypełniające je pozostałe elementy konstrukcyjne, nadają im bardziej stonowany charakter. Szczególnie wyraźnie słychać to w tej drugiej kompozycji – jej transowy puls nie przeszkadza Allien rozpuścić masywnej figury basowej i wokalnych sampli w rozmarzonym strumieniu perlistych syntezatorów.

„My Tree” i „Dream” to powrót producentki do połamanych bitów znanych z jej debiutanckiego „Stadtkind”. Pierwsze z nagrań ma brzmienie i rytmikę rodem z klasycznego electro. Wibrujący loop o świdrującym tonie przeszywa tutaj rwane akordy sążnistych klawiszy, stanowiąc tło dla… finezyjnego sola na klarnecie w wykonaniu Andreasa Ernsta. „Dream” ma z kolei więcej wspólnego z breakbeatem – choć wypełnia go wystylizowana na Kraftwerk soczysta partia rozwibrowanych syntezatorów, oplecionych wokalnymi efektami o chóralnym brzmieniu.

Techno, electro i ambient łączy w sobie utwór „Should We Go Home”. Oto bowiem z gęstej zawiesiny ludzkich głosów i kosmicznych efektów wyłania się lekko przełamany bit, który zgrabnie pokrywają klawiszowe akordy o brzmieniu przypominającym łagodne tony harfy. Równie odmienny charakter ma finałowy „Schlumi”. Allien sięga tutaj po niespotykany w jej twórczości house`owy podkład o funkowym groovie, otaczając go kraut-rockowym pasażem zawodzących klawiszy o analogowym sznycie.

Kontrapunktem dla tych niekonwencjonalnych nagrań okazują się być dwie indie-popowe piosenki – „Sun The Rain” i „You”. Skoncentrowane na nowofalowo brzmiących gitarach i basie, niosą gładkie melodie, które Allien wyśpiewuje najbardziej „normalnym” głosem na płycie. Przyjemne to – ale nic ponadto. O wiele ciekawsza jest trzecia piosenka umieszczona w tej kolekcji – „Huibuh”. Niemiecka producentka sięga w niej po coraz modniejszą tropicanę, serwując zmysłowy utwór, którego nie powstydziłaby się sama Grace Jones.

Nagrania z „Dust”, do realizacji których Allien pozyskała jako współproducenta swego sąsiada, Tobiasa Freunda, świetnie sprawdzą się na żywo. Dlatego występ „królowej nocnego Berlina” na festiwalu Audioriver może być ciekawym wydarzeniem.

BPitch Control 2010

www.bpitchcontrol.de

www.myspace.com/bpitchcontrol

www.ellenallien.de

www.myspace.com/ellenallien







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
natan-setlur
natan-setlur
13 lat temu

tylko to jest jej 5 a nie 6 album chyba , że liczyć album nagrany z apparatem…

ataxiaa
ataxiaa
13 lat temu

agree with no_signal.

no_signal
no_signal
13 lat temu

Mam wrażenie, że taka dajmy na to Gudrun Gut, też para się djką, ma label, nagrywa płyty itp. i śmiem twierdzić, że robi to dłużej i ciekawiej.

J.Carrasco
J.Carrasco
13 lat temu

Jest, zdecydowanie. To nie chodzi tylko o twórczość muzyczną, zresztą to już jest podkreślone w recenzji…

no_signal
no_signal
13 lat temu

Ellen Allien nie jest zdecydowanie najważniejszą kobietą w świecie współczesnej elektroniki.
Ponawiam pytanie Phamma…

phamm
phamm
13 lat temu

whatever… dla mnie tylko „Ever” 😉

laudia
laudia
13 lat temu

Czekaj, tylko puszczę world wide ankieta 😉 (co do flaszi flaszi pełna zgoda, dopiero w II poł. coś się zaczyna mętnie dziać. z całą resztą jestem na tak).

phamm
phamm
13 lat temu

oczywiśnie Laudio, nie pozostała, ale przy takim „Flashy Flashy” aż chce się wyłączyć odtwarzacz 😀
nie jest to najgorsza jej płyta, ale chluby też nie przynosi, więc rodzi się pytanie: czy świat potrzebuje nowego albumu Ellen Allien?

laudia
laudia
13 lat temu

I dlatemu cholernie mi przykro,że na tegorocznym płocku postawilam krzyzyk 🙁 lubie ellen w każdym wydaniu, a róznicowanie pelnograjacych albumow okreslonego stylu, to chyba teraz obowiazek, taki wymóg czasow/odbiorcow? zreszta dalabym 1 palec sobie odciac, ze uprzednia wspolpraca z AGF nie pozostala jednak bez echa 🙂

Polecamy