Wpisz i kliknij enter

Channel X – X Files


Kryjący się pod szyldem Channel X dwaj niemieccy producenci, Andre Quasar i Mirko Hensel, zadebiutowali trzy lata temu, publikując nakładem wytwórni Stil Vor Talent, należącej do Olivera Koletzkiego, swoje pierwsze wydawnictwo – „Bug In The Coffee”. Już trzy znajdujące się na nim nagrania wyraźnie określiły ich krąg zainteresowań – funkcjonalne techno, house i electro. Z czasem ten ostatni z gatunków poszedł w zapomnienie, a Quasar i Hensel skupili się na produkcji typowo klubowych nagrań o minimalowym brzmieniu. Podsumowaniem ich dotychczasowej działalności okazuje się być album „X Files”, zawierający zarówno wydawane wcześniej na winylu nagrania, jak również zupełnie premierowe utwory.

Piętnaście kompozycji z zestawu zostało zmiksowanych ze sobą w trwający ponad godzinę didżejski set. Zaczyna się dźwiękami rodem z filmowego horroru – kroki, pukanie do drzwi, skrzypienie podłogi… Z tego dźwiękowego teatrzyku powoli wyłania się twardy bit techno, niosący lekko zdubowane akordy klawiszy i mocno podkreślony bas („Monday”).

Nastrój szybko jednak się zmienia – rytmy robią się lżejsze, bardziej taneczne, wokół bitów pojawiają się perkusyjne ozdobniki o tribalowym charakterze. Tak zaczyna się tech-house`owy segment miksu, na który składają się takie utwory, jak „Circus Bizzare”, „Black Coffee”, „Fly” i „Behind The Mirror”. Latynoskie partie klawiszy mieszają się tu z fragmentami melodyjnych refrenów, rwane pląsy klawiszy z krzykliwym piano w stylu rave, a wszystko to otacza gęsta chmura przestrzennych mikrodźwięków, nadających całości jednoznacznie minimalowy sznyt.

W kulminacyjnym momencie setu rozbrzmiewa oczywiście euforyczny house. To dwa nagrania – „Freakshow” i „We Love The X” (z udziałem Olivera Koletzkiego) – które łączy ta sama wibracja: zapożyczony z jamajskiego ska bujający puls, uzupełniony energetycznymi dęciakami, drżącymi dźwiękami piano i rytmicznymi breakami.

Finał albumu rozgrywa się z kolei w rytmach techno. Najpierw pojawia się mroczny „My Dear” z nerwową partią wiolonczeli i niepokojącymi odgłosami otoczenia, potem naszpikowany post-industrialnymi szumami „Strange Girl” i wreszcie „Spooky Lights” – o modulowanej wokalizie, zanurzonej w kaskadach zdubowanych akordów klawiszy.

Zaletą tego albumu jest płynny miks, zgrabne zestawienie utworów, pozytywna energia, którą emanuje. Ma on jednak i wady – zbytnią monotonię rytmiczną i brak świeżych pomysłów brzmieniowych. Dlatego „X Files” najlepiej sprawdzi się jako domowa rozgrzewka przed klubowym wypadem.

www.stilvortalent.de

www.myspace.com/stilvortalent

www.myspace.com/channelxlive
Stil Vor Talent 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy