Wpisz i kliknij enter

Anthony Rother – Popkiller II


W sześć lat po wydaniu „Popkillera” niemiecki producent wraca do tamtego albumu, serwując jego drugą część. Co wiąże obie płyty? Choćby tytuły – pierwsza zaczyna się od utworu „Day”, a druga – „Night”, na pierwszej jest nagranie „Father”, a na drugiej – „Mother”. Są i głębsze podobieństwa – obie płyty mają wyjątkowo melodyjny charakter, Rother śpiewa na nich nieprzetworzonym przez wokoder czystym głosem, pojawiają się czytelne struktury zwrotka-refren-zwrotka, przez co niektóre kompozycje można uznać za elektroniczne… piosenki. Czas, który upłynął od wydania „Popkillera” Rother przeznaczył na dźwiękową destylację – prezentując na „Popkillerze II” nową wersję swej muzyki, oczyszczoną z wszelkich niepotrzebnych elementów.

Kiedy tuż po wprowadzającym w nastrój albumu krótkim „Night” rozbrzmiewa „Disco Light” wszystko staje się jasne – potężny bit niesie tu przesterowane partie klawiszy o zbasowanym brzmieniu i strzeliste pasaże syntezatorów o ejtisowym rodowodzie, a nad wszystkim tym góruje głęboki głos Rothera niosący przejmującą melodię. Electro miesza się tu z techno tworząc klubowy killer – jeden z najwspanialszych hymnów muzyki tanecznej tego roku.

Podobnie dzieje się w kilku następnych nagraniach – „Cruising”, „Big Boys” czy „Mother”. Niemiecki producent wyciska z nich maksimum energii i emocji. Motoryczne podkłady rytmiczne i zwarte linie syntetycznych basów łączą się tu z noise`owymi kaskadami toksycznego zgiełku i falującymi blachami rodem z klasyki EBM. Najważniejsze są jednak wokale Rothera – mroczne i hipnotyczne, a jednocześnie podniosłe i romantyczne. Efekt jest niesamowity – dawno muzyka taneczna nie była tak napakowana przejmującymi emocjami.

Wszystko to ma swoje źródło w klasycznym synth-popie z lat 80. Niemiecki producent przemyca desperacką uczuciowość tamtej muzyki w sposób niemal niedostrzegalny. Właściwie tylko w trzech nagraniach można odnaleźć bardziej dosłowne odniesienia – to echa skowyczących gitar rodem z wczesnego Ultravox w „Mother” i „Gates” oraz rozmarzonych syntezatorów w stylu The Human League w finałowym „Grab Your Life”. Ale i tak są to tylko skojarzenia – a nie jakieś bezpośrednie zapożyczenia.

Jednego utworu mogłoby na tej płycie jednak nie być. „Skyline”, wspierając się na łupanym podkładzie w stylu euro-trance i niosąc symfoniczne pasaże klawiszy, niebezpiecznie ociera się o kicz, przypominając dream-house`owe dokonania Roberta Milesa z połowy lat 90.

Reszta płyty jest bezbłędna – idealne połączenie nowofalowej emocjonalności z taneczną ekspresją. Dobrze, że Rother nie porzucił swego dawnego stylu, dokonując jedynie jego perfekcyjnego udoskonalenia. W efekcie nagrał najbardziej przebojowy album w swej karierze.

www.datapunk.de

www.anthony-rother.com

www.myspace.com/datapunkrecords

www.myspace.com/anthonyrother
Datapunk 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy