Wpisz i kliknij enter

Deepchord Presents Echospace – Liumin


Wydany trzy lata temu wspólny album Roda Modella i Steve`a Hitchella „The Coldest Season” tchnął nowe życie w dub-techno, skierowując jednocześnie nurt w stronę ambientowych eksperymentów. Od tamtego momentu krytycy i fani zdążyli odtrąbić zarówno rzekome narodziny, jak i śmierć gatunku. W tym czasie obaj producenci nie robiąc sobie nic z medialnej zawieruchy, zrealizowali kilka solowych projektów i powrócili do pracy nad wspólnym materiałem.

Kiedy pisaliśmy o ostatnim albumie Fluxion, postawiliśmy tezę, że będzie on punktem zwrotnym w dalszym rozwoju dub-techno, wyznaczając wyraźny odwrót od rozmarzonego ambientu do bardziej klubowo funkcjonalnych nagrań. Nowy materiał zaserwowany przez Modella i Hitchella potwierdza nasze przypuszczenia.

Początek albumu jest mylący. Zaczyna się od dźwięków otoczenia, zarejestrowanych przez pierwszego z producentów w Tokio. Odgłosy ulicy, fragmenty rozmów, zgiełk metropolii. Powoli wyłaniają się z nich skorodowane smugi ziarnistego szumu – modulowane, wiją się wolno, pulsując podskórnym rytmem ukrytym gdzieś w głębi („In Echospace”).

To jednak tylko wstęp – w pewnym momencie w dalekim tle pojawia się miarowy bit techno. Cofnięty na drugi plan, podbity perkusyjnymi efektami, niesie szorstkie akordy rozbrzmiewające w mechanicznym rytmie nieubłaganie toczącego się pociągu („Summer Haze”).

Z czasem wdzierający się wszędzie szum cichnie – wtedy ze zdwojoną siłą uderza jeszcze cięższy bit. Towarzyszy mu mocno zbasowany motyw rytmiczny przypominający conga. Wraz z niesionymi przez siebie grzechoczącymi akordami rdzawych klawiszy tworzy on mantrowy charakter nagrania. Hitchell powiedział w jednym z wywiadów, że Modell ma obsesję na punkcie hipnotycznych loopów – a wynika ona z tego, że za młodu był… członkiem ruchu Hare Kriszna i ciągle powtarzał mantrowe modlitwy. „Sub-Marine” jest bez wątpienia efektem tamtych przeżyć.

Wraz z „Burnt Sage” podkład rytmiczny znów schodzi na dalszy plan – nabierając przy tym tech-house`owego metrum. Głównym wątkiem kompozycji stają się zimne i mokre dźwięki o kanalizacyjnym brzmieniu, niosące chmurny pasaż rozmytych syntezatorów. To wspomnienie wczesnych dokonań Deepchord – kiedy to muzykę projektu określano terminem „sewer sound”.

Mechaniczny bit techno powraca jednak po dłuższej chwili, niosąc zdeformowane dźwięki jamajskiej sekcji dętej. Sample te brzmią jakby dochodziły ze źle nastrojonego radia – poszarpane i przesterowane, giną co chwila w białym szumie, niosąc jednak podniosłą melodię. To tak jakby ocaleni z apokaliptycznej katastrofy ludzie, ukryci gdzieś w podziemnym bunkrze, nagle „złapali” na zdezelowanym odbiorniku dochodzącą nie wiadomo skąd muzykę („BCN Dub”).

Do szybkiej rytmiki w tech-house`owym metrum Modell i Hitchell powracają w „Firefly”. Zgodnie z tytułem to najbardziej zwiewna kompozycja z zestawu – taneczna i melodyjna, z powodzeniem sprawdzi się na klubowych parkietach.

Kiedy rozlega się charakterystyczny dudniący bit, brzmiący jakby dochodził do nas zza grubej ściany, wiemy już, że jesteśmy w Berghain. „Maglev” to dub-techno skrojone na miarę monumentalnych setów Bena Klocka czy Marcela Dettmana w berlińskim imperium tańca. Budowa kompozycji jest prosta – na ciężki rytm nakładają się śliskie akordy metalicznych klawiszy, gęstniejących i rzednących w miarę trwania nagrania. To minimal techno czystej wody – tworzące niepokojąco psychodeliczny klimat.

Po dziesięciu minutach tej ekstazy zaczynamy wdrapywać się na schody wiodące z jakiegos podziemnego klubu na ulicę – szorstkie dźwięki powoli topnieją, przestrzeń nabiera oddechu, masywny bit zostaje gdzieś w tle za plecami. Naszym krokom towarzyszą jednak zimne cmoknięcia hi-hatów, ciągnące za sobą chłodny strumień nisko zawieszonego dronu („Float”).

Kiedy wychodzimy na powierzchnię, dostajemy się w sam środek zgiełkliwego miasta. Mimo, iż jest noc, słychać niemilknące nigdy dźwięki i głosy. Do naszych uszu dochodzi wolno płynący strumień kojącego szumu. Tylko gdzieś daleko słychać monotonne chroboty, niepotrafiące zakłócić rozlewającego się przyjemnie po całym ciele ciepłego uczucia głębokiego spokoju („Warm”).

Podobny charakter ma „Liumin Reduced” – zminimalizowana wersja „Liumin” umieszczona na dodatkowym krążku znajdującym się w stu pierwszych egzemplarzach albumu. Dźwięki otoczenia zarejestrowane przez Modella w Tokio uzupełniają na niej jedynie wyciszone pasaże zdubowanych klawiszy, tworząc niezwykłej urody muzykę towarzyszącą.

„Liumin” to jakby rewers „The Coldest Season”. Utwory są tutaj bardziej zwarte, podporządkowane zdecydowanej rytmice, nie tak amorficzne jak poprzednio. Dlatego wydaje się, że to płyta prostsza, może nawet wręcz uboższa niż debiut. To jednak tylko pozory. Wszystko jest tutaj dokładnie przemyślane i zrobione z premedytacją. „Liumin” to autorska wersja muzyki tanecznej w wykonaniu Modella i Hitchella. Dzięki takim płytom techno nadal można postrzegać jako muzykę przyszłości.

www.modern-love.co.uk
Modern Love 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Bartooki
Bartooki
13 lat temu

jak dla mnie do tej pory album roku,świetna muza

tsr
tsr
13 lat temu

OLBRZYM!

Heliosphaner
Heliosphaner
13 lat temu

Po odsłuchu całości – na nowo 🙂 Tak chciałoby się pobujać przy BCN Dub na jakimś feście w PL…

Ndryu
Ndryu
13 lat temu

po samplach bardzo mi pasuje, ciekaw jestem jak po odsluchu całości.

Polecamy