Wpisz i kliknij enter

Aeroplane – We Cant Fly


A chmura rosła i rosła, nieprzerwanie od trzech lat, napędzana uwielbieniem fanów i pęczniejąca od kolejnych produkcji – pełnej kolekcji mixów, remixów (zawstydzających nieraz oryginalnych twórców) epek, singli, jednak wciąż bez perły w koronie, czyli albumu. Dwójka Belgów systematycznie pisała swoją historię disco, przytomnie patrząc wstecz, ale i szybko definiując swój niepowtarzalny styl. Wszystko co było sygnowane nazwą Aeroplane stawało się synonimem doskonałego kompromisu z przeszłością, a ich utwory, przyozdobione drapieżniejszym housem albo leniwym klimatem Balearów, w zależności od potrzeb, wywoływały pisk i ścisk na dancefloorze. Bito się o ich remiksy, zapraszano na rozmaite imprezy na całym świecie. Co miesiąc wydawali swój chart mix, który był manifestem nu-disco feelingu. Umieszczając w nim utwory Radioramy, Patrick Cowleya czy Lucio Battisti, wydatnie przyczynili się do renesansu zapomnianego nieco italo disco.

Dowodem na ich pozycję było jubileuszowe, pięćsetne wydanie Essential Mixu, kultowej audycji na której wychowało się kilka pokoleń elektroników. To właśnie oni zostali zaproszeni aby odegrać go na żywo. Dodatkowo rozpalił wyczekujących słuchaczy, ponieważ został zagrany w bezpośrednim sąsiedztwie wydania płyty i tam po raz pierwszy został wpleciony tytułowy singiel We Cant Fly. Doskonały mix stał się jednocześnie równią pochyłą i spotęgował rozczarowanie. Doskonałość gdzieś się rozpłynęła, na płycie znajdują się jej tylko marne, wyblakłe ślady. A nic nie wskazywało nagłej zmiany. Długogrający debiut przynosi same znaki zapytania.

O ile pierwsze minuty – nastrojowe intro, wspomniany We Cant Fly (jeden z lepszych utworów duetu w ogóle, wprost bezbłędny, esencjonalna, chwytliwa melodia połączona z czarnym, kobiecym wokalem), Superstar, kolejny singiel ze świetnym remixem The Krays, London Bridge, z rozciągniętymi i kołyszącymi gitarami (wykapany duet Lindstrøm/Prins Thomas) brzmiały obiecująco, to od piątego utworu – I Dont Feel – rozpoczyna się błądzenie i rozmienianie na drobne. Kalka z głosu Tiny Turner, ostry gitarowy riff, następnie miałki i bezbarwny przerywnik – Without Lies. Nudzą chybione wokale, a przecież to już nie pierwszy eksperyment z nimi (współpraca z Kathy Diamond przy nagrywaniu Whispers). To są utwory radio friendly, gotowe zaspokoić chaotyczny tłum w galerii handlowej. Spokojnie wpadają jednym, a wypadają drugim uchem, rzadko kiedy absorbując słuchacza, którego sami wychowali na konesera disco brzmień. Nie ratuje nawet odświeżona, retrospektywna i melancholijna esencja chillującego grania rodem z Balearów – Caramellas, z pobrzmiewającym rozstrojonym i rozmytym pianinem. Dlatego zakończenie – We Fall Over, jest boleśnie dosłownie.

Wśród oczekiwań, narzekań, fermentu związanym z ogłoszonym przed premierą rozpadem, wyszedł album sklecony na siłę, bez pomysłu, jak gdyby przypadkowy, (a nie dojrzewający kilka lat) w niczym nie przypominający poprzednich produkcji. Z pozoru niedorzeczny – czyżby autoironiczny? – tytuł okazał się złym i wyjątkowo trafnym proroctwem. Vito, który samotnie został na pokładzie, ma nad czym myśleć – jaki obrać kurs, i jak ponownie przekonać do siebie zdezorientowanych pasażerów. Piękna katastrofa.
Eskimo, 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
john mcenroe
john mcenroe
13 lat temu

Dla mnie też spory zawód.
Za to do wcześniej wymienionych remixów dodałbym jeszcze „Baby Im yours”, który co najmniej dorównuje świetnemu oryginałowi Breakbota.

Zallas
Zallas
13 lat temu

O remixach wspomniano przy okazji rozpadu… https://nowamuzyka.pl/news.php/7539/Aeroplane-sie-rozpadlo 🙂 A nowy remix dla Chromeo też wymiata!

Boshek
Boshek
13 lat temu

zapomnialem oczywiscie wspomniec o znakomitym remixie sprzed roku dla Lindstroma/Christabelle – Baby Cant Stop. mieli jeszcze wene chlopaki 🙂

Boshek
Boshek
13 lat temu

takich „niespodzianek” bylo i pewnie bedzie w tym roku wiecej. lekko odbiegajac od tematu nu disco warto wspomniec lp Matthew Jonsona. to chyba najlepszy przyklad na to, ze sa artysci, ktorzy swietnie sprawdzaja sie przy okazji epek, setow i skladakow, natomiast jesli chodzi o lp… niekoniecznie. wracajac do naszych dzisiejszych bohaterow.. ja nawet na album Aeroplane nie czekalem. ba, nawet go jeszcze nie slyszalem, a po przesluchaniu probek nie wiem czy chce. chlopaki skonczyli sie 2 lata temu zawieszajac poprzeczke niesamowicie wysoko. remixy dla Grace Jones i Friendly Fires, to juz zlota klasyka. pozostalo zatem miec nadzieje, ze moze ktos ich chociaz dobrze zremixuje… 😉

Polecamy