Wpisz i kliknij enter

Butch – Eyes Wide Open


Pochodzący z Mainz producent Bülent Gürler dał się poznać w ciągu ostatnich lat, jako jeden z bardziej utalentowanych twórców komercyjnego techno. Kulminacją jego drogi na szczyty klubowych list przebojów okazał się album „Papillon”, na którym odsłonił w pełni swe możliwości w tworzeniu melodyjnego grania w minimalowej formule. Sukces płyty sprawił, że Gürler postanowił się usamodzielnić – zakończył współpracę z Great Stuff i powołał do życia własną wytwórnię – Bouq. I to właśnie jej nakładem ukazuje się drugi album Butcha – „Eyes Wide Open”.

Fanów dawnego oblicza niemieckiego producenta zaskoczy radykalna zmiana stylu tworzonej przezeń muzyki – na energetyczny house. Gürler nie owija w bawełnę: chce grać melodyjnie, tanecznie, bezpretensjonalnie. Dlatego niemal od pierwszego utworu sypie jak z rękawa krótkimi nagraniami, które od razu wpadają w ucho i natychmiast prowokują do tańca.

Choć płytę otwiera soulowe intro („Dreaming – Prologue”), zaraz potem zaczyna się house`owe szaleństwo. Niemiecki producent tworzy swe nagrania według sprawdzonej receptury: mocny bit wsparty głębokim basem, ciepłe akordy organicznych klawiszy, kobiece wokalizy i sample męskich nawijek. Czyli taki house, jaki gra się we wszystkich tanecznych rozgłośniach Europy – bliski popowej formule, ale utrzymany w ryzach klubowego utworu. Tak brzmi uzupełniony odgłosami bawiących się dzieci „Kids”, okraszony soulowym wokalem „A Positive Thing” czy zanurzony w onirycznych falach klawiszy „Butters”.

Jeśli chodzi o rytmikę nagrań, Gürler bezkonfliktowo przechodzi od klasycznego dla house`u metrum, do połamanych breaków o garażowym brzmieniu w „Amnsesia Haze”, a potem w stronę gęstego od perkusyjnych ozdobników tribalu („Wet Yourself”). I wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku – niby wiemy, że to nic oryginalnego, ale dajemy się ponieść pozytywnej energii płynącej z nagrań.

Dlatego nie wiadomo po co, w drugiej części albumu niemiecki producent skręca nagle w stronę tech-house`u. Rytmy stają się cięższe, brzmienia mroczniejsze, a klimat – chmurny. Po skicie „Under Satan`s Authority” dostajemy rozbudowaną „Feline” z dramatyczną partią skrzypiec. Te klasyczne dźwięki jakoś nijak nie pasują do reszty nagrania, owocując nieprzyjemnym zgrzytem. Niestety, Gürler idzie dalej tym tropem – wplata w swe nagrania ozdobne dzwonki („Resurection”) czy sentymentalne piano („In God`s Arms”), by zakończyć album akustycznym „For Her Smile (Epilogue”).

Sądząc po tytułach może to być zapis jakichś duchowych rozterek autora płyty, ale umieszczenie tego segmentu tuż po bezpretensjonalnie hedonistycznych hitach wypada dziwacznie – nie klei się w jedną całość i irytuje nagłą zmianą nastroju.

Jako bonus dostajemy zestaw jedenastu singlowych nagrań Butcha z dwóch ostatnich lat jego działalności – zmiksowanych w jedną całość. Jest tu wszystko, co zaliczył niemiecki producent podczas przygotowań do nagrania „Eyes Wide Open” – od hipnotycznego minimalu, przez surowy house, po rozpędzony tech-house. Niestety, w całości dosyć to wszystko monotonne i pozbawione przewodniej myśli.

www.bouq.de

www.myspace.com/bouqrecords

www.cometobutch.com

www.myspace.com/cometobutch
Bouq 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Heliosphaner
Heliosphaner
13 lat temu

Butcha polubiłem tylko chwilowo i nawet juz nie pamiętam przez jaki kawałek. Prawdą jest, podobnie jak w przypadku Papillon, że jest bardzo monotonnie, przez co bardzo szybko się nudzi i się nie wraca do tego.

Polecamy