Wpisz i kliknij enter

Thelma & Clyde – White Line


Debiutancki album norweskiego duetu wydany w ubiegłym miesiącu przez Karmakosmetix records skradł (jak na prawdziwych rabusiów przystało!) moje serce od pierwszego usłyszenia. Ten duet o przewrotnej nazwie tworzą udzielający się w przeróżnych projektach norweskiej sceny muzycznej Hanne Kolstø i Trygve Tambs-Lyche. Połączenie ich talentów i inspiracji wydało owoc w postaci 11 kawałków czerpiących z różnych klimatów – od mrocznych trip hopowych do kolorowych disco. W tym wszystkim wyczuwa się jednak wspólny mianownik, który sprawia, że płyta jest spójna, zdecydowana i słucha się jej z prawdziwą przyjemnością.
Na samym wejściu w muzyczną opowieść Thelmy i Clyda zostałam uraczona kawałkiem „Ice”, który jak dla mnie mógłby spokojnie stać się klasykiem gatunku zwanego trip hopem. Dziwaczne dźwięki zaskakują od pierwszej sekundy. Hipnotyzująca, powtarzająca się melodia i intrygujący wokal Hanne aka Thelmy wprowadza w melancholijny nastrój. Kawałek trwa niespełna 4 minuty, to dla mnie zdecydowania za mało, więc włączam funkcję powtarzania i… pierwszego dnia kończę przesłuchiwanie płyty tylko i wyłącznie na tym numerze! Najbardziej lubię jego pokręconą, niepokojącą końcówkę.
Następnego dnia trochę się boję, że mocne wejście przyćmi resztę materiału. Na szczęście dalej jest równie dobrze, choć nie tak zimno jak przy „Ice”. „Lockstitch” „In between” czy „Chess” to przyjemne dla ucha elektro kompozycje, które mogą sprawdzić się na lekko leniwym parkiecie. Więcej klubowej mocy ma w sobie „Hibernation” – mój kolejny faworyt, do którego sympatia dojrzewała jednak przez kilka przesłuchań. Smacznym urozmaiceniem rozrywkowego klimatu jest pojawienie się w numerze „Crosscheck” rapu w wykonaniu– jak udało mi się ustalić – jednego z liderów norweskiej sceny hip hopowej Salvadora Sancheza. Ten kawałek kojarzy mi się z numerami wrocławskiej Miloopy a to jak najbardziej miłe skojarzenie.
Kolejnym numerem prowokującym mnie do wybrania trybu powtarzania jest „Bubble”. Podobnie jak w „Ice” ważny jest tu dla mnie tekst. Dokładnie wiem co autor ma na myśli i pewnie dlatego identyfikuję się z „bąbelkiem” tak mocno. Podoba mi się, że mimo niezbyt pozytywnie nastrającej historii piosenka wcale nie wprawia w smutny nastrój.
Jak już wspomniałam – całość kompozycji na „White Line” jest wyrównana, w każdej można znaleźć coś zaskakującego, coś, co polubi się od pierwszego usłyszenia. Warto zaznaczyć, że w „White Line” swoje palce maczali Jan Bang i Erik Honoré, – znakomici artyści współpracujący między innymi z takimi muzykami jak Brian Eno czy Nils Petter Molvær.
Pozostaje mi jedynie po raz kolejny dać się porwać skandynawskim dźwiękom i wyrazić nadzieję, że któregoś dnia Thelma i Clyde zawitają do nas by zaprezentować swój materiał osobiście!

www.myspace.com/thelmaandclyde
www.myspace.com/hannekolstoe
www.myspace.com/trygvemusikk

Karmakosmetix records 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy