Max Richter, Eluvium, Library Tapes i inni zreinterpretują standardy Erika Satie, jednego z najciekawszych i jednocześnie najprzyjemniejszych w popularnym odbiorze kompozytorów fin de siècleu Le nouveaux jeunes to Erik Satie, Arthur Honegger, Georges Auric i Louis Durey – efemeryczny skład, który zagrał koncert na Rue Huyghens 6, w mieszkaniu malarza Emila Lejeune w 1917 roku, kiedy to większość teatrów i hal koncertowych było zamkniętych z powodu wojny światowej.
Pomysł na wspólne granie kompozycji Satie powraca w XXI wieku. Francuski label arbouse podjął się skompilowania dwupłytowego albumu zatytułowanego po prostu „Erik Satie et les nouveaux jeunes”. Założyciel wytwórni, Cyril Caucat, przekonał paryskie Archiwum Satie do udostępnienia artystom materiałów. Jeśli do procesu twórczego doliczyć przeciągającą się urzędową korespondencję, prace nad wydawnictwem trwały od 2000 roku aż do teraz – swoją premierę płyta miała bowiem dosłownie kilka dni temu. Ostatecznie standardy mistrza zreinterpretowali jego współcześni ambientowi i neoklasyczni spadkobiercy w imponującej liczbie i składzie osobowym:
CD 1: Library Tapes – Kyle Hawkins – Minotaur shock – Max Richter – Chessie – Danny Norbury – Julia Kent – ww.lowman – Akamatsu- Part Timer – Rachel Grimes – That Summer – Monokle – Sylvain Chauveau – Fred Longberg-Holm – Steve Peters
CD 2: Rafael Anton Irisarri & Goldmund – Pan American – Moinho – Hauschka – 0 – Beatrice Martini & Robert Lippok – Peter Broderick – Rachel Grimes – The Boats – Astrïd – Eluvium – Dustin O’Halloran – Nils Frahm – Mr Potier – Steve Roden – Inlandsis
Przypomnijmy, że Satie uznawany jest za prekursora wielu awangardowych kierunków artystycznych (minimalizm, impresjonizm, muzyka konkretna) oraz za najbardziej ekscentrycznego kompozytora czasów fin de siècleu. Jego prowokacyjne kompozycje w duchu mrocznej, poszukującej dekadencji, w równym stopniu fascynowały współczesnych, co bulwersowały opinię publiczną. Dzisiaj jego kompozycje bywają postrzegane jako protoambientowe, a powracająca moda na impresjonizm i groteskę w muzyce (chillwave, witch house, drone, sampledelie itp.) tym bardziej uzasadnia wydanie tej interesującej kompilacji.
Spam nas zalewa…
Przypomnę, że niezawodny Akira Rabelais bardzo efekty(o)wnie zaopiekował się m.in. Satie na „Eisoptrophobii” z 2001r.