Wpisz i kliknij enter

Marco Carola – Play It Loud!

Minimalny minimal.

Obok Jeffa Millsa i Richiego Hawtina jest obecnie jednym z najpopularniejszych didżejów grających w stylu techno. Pracował na to ponad piętnaście lat. Dziś jego sety na trzy gramofony przyciągają fanów ciężkich brzmień zarówno w londyńskim klubie Fabric, jak i w królującej na Ibizie słynnej Amnesii. A początki były mało zachęcające: kiedy w 1993 roku próbował grać w rodzinnym Neapolu techno, parkiety świeciły pustkami. Konsekwentnie zdobywał jednak zwolenników, zapraszał gości z zagranicy, w efekcie czego na południu Włoch powstała skromna, ale solidna scena klubowa dedykowana mocnym rytmom. Choć postrzegał siebie głównie jako didżeja, od początku realizował również własne nagrania. Dzisiaj ma swym koncie cztery albumy, z których najnowszy opublikowała wytwórnia Richiego Hawtina – Minus.

Równe dziesięć lat przerwy, jakie dzielą „Open System” od „Play It Loud!” zmieniły nieco brzmienie włoskiego producenta. Wszak był to czas rozkwitu minimalu, co musiało wpłynąć na Carolę, który zawsze lubował się w surowych i oszczędnych produkcjach. I rzeczywiście – osiemnaście premierowych nagrań połączonych w jedną całość czerpie inspirację z jednej strony z klasyki techno, a z drugiej – z minimalowych nowinek.

Podstawą zredukowanych utworów z „Play It Loud!” są oczywiście hipnotyczne struktury rytmiczne. Carola sięga po miękkie bity, idealnie synchronizując je z pulsującymi pochodami basu. W typowy dla siebie sposób ozdabia rytm dodatkowymi elementami – w tym przypadku głównie plemiennymi congami o metalicznym brzmieniu („Magic Tribe”). Czasem przesuwa główny motyw rytmiczny w tył, wysuwając na pierwszy plan perkusyjne ozdobniki („The Tool”), a kiedy indziej pogłębia uderzenia bitu o dodatkową przestrzeń („Light House”). W połowie miksu wychodzi nawet poza formułę techno, przełamując rytmikę na modłę dynamicznego electro („Groove Catcher” i „Rolling”). A na koniec funduje słuchaczom zaskakujący zwrot w stronę dubstepu, zwalniając tempo i uzupełniając je dodatkowymi uderzeniami bitu („Question Of Time”).

Reszta konstrukcji poszczególnych utworów z „Play It Loud!” jest radykalnie zminimalizowana. Najczęściej trafiamy tu na krótko pocięte sample rytmicznych odgłosów – stukotów czy zgrzytów zapętlonych w powtarzające się sekwencje („Kimbo” lub „One Man Show”). Od czasu do czasu odzywają się również syntezatory. Ich laboratoryjne brzmienie przypomina oczywiście dokonania artystów z Minus czy Sähko. To rwane akordy o metalicznym tonie, nadające całości lekko industrialny sznyt. Właściwie najwięcej melodii wnoszą do tych produkcji linie basu – tak gięte, by wydobywały się z nich przyjemnie pomrukujące dźwięki.

Carola płynnie przechodzi od jednego nagrania do drugiego, unikając agresywnych wyskoków, przez co zestaw nabiera transowego charakteru o niemal psychodelicznym klimacie. Dla wielbicieli zredukowanego techno spod znaku Minusa będzie to muzyczna uczta, ale reszta może mieć trudności z wczuciem się w nastrój płyty. I dla nich materiał ten będzie zbyt monotonny. A już kompletnie ma sensu słuchać tej muzyki na Ipodzie – jak głosi tytuł albumu, aby w pełni poczuć jej moc, trzeba dać zebranym na nim nagraniom dać możliwość zabrzmienia na odpowiednio wysokim poziomie głośności.

M-nus 2011

www.m-nus.com

www.myspace.com/min2max

www.marcocarola.net

www.myspace.com/marcocarola







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
techexpert
techexpert
13 lat temu

Co do produkcji Marco- ma swój styl który nie każdemu odpowiada. Jednak większość liczących się DJ minimal praktycznie w każdym secie wsysa jego tracki.
Natomiast jego sety to ekstraklasa

witamina
witamina
13 lat temu

cos bez zycia Marco 🙂 czyli trzyma forme 😉 dla spragnionych dobrego minimalu nowe dziecko Oscara

http://soundcloud.com/oscarmulero

witamina
witamina
13 lat temu

Marco Carola to stara gwardia. Ciekaw jestem czy cos zmienil w strukturach swoich utworow bo dawniej za bardzo jechal na jedno kopyto.

Polecamy