Wpisz i kliknij enter

iamamiwhoami

Czyli przykład na świetnie przeprowadzoną kampanię wirusową. Historia tego projektu sięga grudnia 2009 roku, kiedy to powstał jego kanał w serwisie YouTube. Wkrótce pojawiło się na nim kilka osobliwych filmików. Ich tytuły i treść była niezwykle enigmatyczna i wzbudziła zainteresowanie, wśród osób, które się na nie natknęły. W końcu pojawił się pierwszy pełnoprawny teledysk do utworu „b”, a po nim kolejne układające się w słowo „b-o-u-n-t-y”. Surrealistyczny i mroczny klimat filmików przywodzi na myśl twórczość Davida Lyncha. Zaś główna bohaterka teledysków z charakterystycznymi nienaturalnymi rzęsami wzbudziła najwięcej kontrowersji. Spekulowano na temat jej tożsamości. Wśród typów pojawiały się Fever Ray, Björk czy nawet Christina Aguilera. Koniec końców internauci ujawnili prawdziwą tożsamość artystki. Jest to szwedzka piosenkarka Jonna Lee.

Mimo całego szumu w sieci muzyka prezentowana przez iamamwhoami broni się sama nie potrzebując wokół siebie atmosfery tajemnicy. Oprócz singli zilustrowanych wspomnianymi teledyskami w zeszłym roku ukazał się również w postaci cyfrowej album „In concert”, będący jak sama nazwa wskazuje zapisem występu na żywo. Jeśli by porównywać iamamiwhoami do innych muzyków to na myśl na pewno przychodzą Bat For Lashes czy Fever Ray. Kompozycje utrzymane w stylistyce electropopu raz zaaranżowane są bardziej lirycznie, a czasem bardziej tanecznie, jednak w każdym przypadku słucha ich się z równą przyjemnością.
Projekt w styczniu tego roku uhonorowano szwedzką nagrodą Grammi w kategorii „innowacja roku”.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
dadaista
dadaista
12 lat temu

Teledyski rzeczywiście wyglądają jak skrzyżowanie filmów wspomnianego już Davida Lyncha, cyklu „Cremaster” Matthew Barneya i filmu „Cela” w reżyserii Tarsema Singha. I tylko szkoda, że charakteryzacja wokalistki trąci z lekka Lady (z)Gagą. A sama muzyka zupełnie niezła, choć może bez fajerwerków. Goldfrapp powinna była pójść tym tropem na swojej ostatniej płycie skoro już postanowiła zaprzedać duszę electropopowi.

Polecamy