Wpisz i kliknij enter

Mihai Popoviciu – The Unexpected Truth


Nowa elektronika pojawiła się w Rumunii jakieś pięć lat po tym, kiedy pierwsze techno parties zaczęto organizować nad Wisłą. Co ciekawe – mimo tego zapóźnienia, szybko zaistniało tam kilku utalentowanych didżejów i producentów, którzy lokalny sukces przekuli na międzynarodową popularność. Pierwszym z nich był Mihai Popoviciu, który zadebiutował za deckami w wieku… czternastu lat. Choć własne nagrania zaczął tworzyć już na początku minionej dekady, dopiero w jej połowie Hell opublikował nakładem swego Gigolo debiutancki singiel Rumuna – „Tales From The Moon”. Późniejsze wydawnictwa Popoviciu firmowały mniej znane tłocznie, aż trafił on pod opiekuńcze skrzydła berlińskiej wytwórni Highgrade. I to właśnie ona odpowiada za opublikowanie debiutanckiego albumu producenta – „The Unexepected Truth”.

Dla tych, którzy mieli okazję posłuchać wcześniejszych dokonań Popoviciu, krążek ten nie będzie taką znowu niespodzianką. Znajdziemy bowiem na nim wszystkie typowe dla tego twórcy muzyczne motywy – oczywiście wymodelowane na modne dzisiaj brzmienia.

Płytę spinają niczym klamrą dwa dub-house`owe nagrania – „View From The Outside” i „L-Fo-Ve”. To pierwsze jest znacznie bardziej taneczne od drugiego. Mimo, iż nie ma w nim żadnego dźwięku, którego nie słyszelibyśmy wcześniej – i tak działa, przyjemnie bujając jamajskim pulsem. Drugi utwór ma bardziej pomysłowy aranż – podłamany rytm niesie tutaj ciekawe zestawienie skorodowanych akordów klawiszy z… dyskotekowym loopem przypominającym słynne „I Feel Love” Donny Summer. Jeśli to zamierzony hołd – brawa dla Popoviciu! A jeśli nie?

W pierwszej części albumu trafiamy na motoryczną jazdę w stylu tech-house. „Riding On Electric”, opierając się na melodyjnym pochodzie basu, wpisuje wokalny loop w zawiesisty pasaż syntezatorów, a „Underwater Hero” o minimalowej budowie, koncentruje energię kompozycji na pohukującym motywie osadzonym na cofniętym głęboko w tył organicznym tle.

Krok w przód – i rumuński producent skręca w stronę nieustannie popularnego deep house`u. W jego wykonaniu dostajemy dwie odsłony gatunku – najpierw europejską, o zwięzłej formie i zwartym brzmieniu („Harpoon”), a potem amerykańską – rozjeżdżoną afrykańskimi tribalami i jazzowymi samplami wibrafonu („Pe Furish”). W podobnym klimacie utrzymany jest również „This Is For Us” – a wklejone weń odgłosy nocnego życia w murzyńskiej dzielnicy sprawiają, że pasuje on jak ulał do klasycznych produkcji Moodymana.

Przerywnikiem między tymi głębokimi nagraniami jest przysłowiowy skok w bok – w kierunku jakoś zapomnianego ostatnio garage house`u. Oto bowiem „Slighty Pale” przyjemnie pulsuje szurającym bitem, na który Popoviciu nakłada zmysłową nawijkę zanurzoną w nocnych pasażach syntezatorów. To gorące nagranie puentują dwa następujące po nim minimale – „Central HK” i „View From The Inside”, które asymilują erotyczną energię w oszczędnie dozowanych samplach o abstrakcyjnym brzmieniu.

Wstydu nie ma – Popoviciu może ze swoją płytą stanąć bez obciachu obok niemieckich dostarczycieli klubowych przebojów z Cocoon, Get Physical czy Systematic. Ale z drugiej strony nie ma też wielkiego powodu do dumy – to jednak zachowawcza muzyka o zdecydowanie użytkowym charakterze, bez ciekawych pomysłów o innowacyjnym charakterze.

www.highgrade-records.de

www.myspace.com/highgraderec

www.myspace.com/mihaipopoviciu
Highgrade 2011







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
tank rider
tank rider
12 lat temu

highgrade trzyma poziom. album bardzo przyjemny, ewidentnie moje brzmienie.

Polecamy