Wpisz i kliknij enter

Bass Communion

[wide][/wide]
Steven Wilson wychowuje nowe pokolenie tolerancyjnych melomanów. Znany najbardziej jako lider rockowej hybrydy Porcupine Tree, która porzucając pop-rockową piosenkowość prezentuje aktualnie brzmienie mocno inspirowane metalem, rozwinął parę pobocznych projektów stanowiących ujście dla jego fascynacji różnymi odmianami muzyki. Jednym z nich jest Bass Communion, będący wentylem dla eksperymentów brzmieniowych sięgających korzeniami muzyki ambient.

Wydany w 1998 roku debiutancki album był zaskoczeniem zarówno dla fanów Porcupine Tree, jak i poszukiwaczy dźwięków nieoczywistych niezaznajomionych z twórczością Stevena Wilsona. Cyfrowo obrobione frazy saksofonu Theo Travisa wsparte samplowanymi partiami Soundscape’ów Roberta Frippa („zapętlonymi w nieskończoność”) – tyle składników potrzeba, aby przez blisko pół godziny przedawkować umysł transcendencyjną aurą otulającą utwory „Drugged” oraz „Drugged II”, które przedzielone post-apokaliptycznym „Orphan Coal” oraz koszmarem sennym śnionym w szybie opuszczonej kopalni („Sleep Etc”) ugruntowały pozycję Bass Communion jako godnego dłuższej uwagi, skrywającego znaczny potencjał jednoosobowego zespołu.

Po serii albumów rozwijających tematy oraz pomysły zapoczątkowane na pierwszej płycie ważnym zwrotem w kierunku rozwoju Bass Communion była produkcja „Ghosts On Magnetic Tape” inspirowana prawdziwymi badaniami Konstantīna Raudive – łotewskiego badacza zjawisk parapsychologicznych, który przez dziesięć lat zajmował się zjawiskiem EVP. Momentami mroczna, pełna ciężkich bardonów, przejaśnia się dzięki zwiewnym wokalizom oraz dźwiękom pozyskanym dzięki nagraniom terenowym stając się tym samym jedną z ciekawszych pozycji w muzyce ambient ubiegłej dekady.

Ostatnim wydawnictwem, jakie ukazało się pod szyldem Bass Communion, jest EPka „Litany”. Dwie uzupełniające się kompozycje, w których coraz to nawracające fale przetworzonego, chóralnego śpiewu zatapiają słuchacza w błogostanie, każą sądzić, iż przyszłość tego projektu może być równie ciekawa, co jego już opublikowane nagrania. I choć temat muzyki liturgicznej nie jest żadną nowością w muzyce ambient, by przywołać twórczość Williama Basinskiego, czy też ostatnią płytę Tima Heckera, to jednak coraz trudniej o album, którego zawartość tak szczelnie zasłaniałaby rzeczywistość metafizyczną powłoką dostarczając ścieżki dźwiękowej do nocnych rozmyślań. Warto posłuchać.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
hunter
hunter
12 lat temu

Dołączam się do zachwytów nad „ghosts on magnetic tape”. Jedna z najbardziej przerażających płyt jakie słyszałem

Stalkyer
Stalkyer
12 lat temu

„GoMT” to arcydzieło ambientowego minimalizmu wszechczasów. Zostaje w głowie na o wiele dłużej niż jakakolwiek chwytliwa melodia.

k.
k.
12 lat temu

Nic nie przebije „Ghosts On Magnetic Tape” !
Jest to jedna z pierwszych płyt ambientowych, jakie słyszałem i do których co rusz wracam – ponadczasowa! 🙂

ZbyszekSiekiera
ZbyszekSiekiera
12 lat temu

Świetne utwory!

Polecamy