Wpisz i kliknij enter

Motor City Drum Ensemble – wywiad

Dziennikarze twierdzą, że jest konsekwentny i chorobliwie ambitny, a znajomi, że rozwija się tak szybko, że śmiało można nazwać go weteranem. Wszyscy natomiast zgodnie przyznają, że jest jednym z najciekawszych artystów muzyki klubowej ostatnich kilkunastu miesięcy. Z Danilo Plessowem rozmawialiśmy o jego dzieciństwie, wspomnieniach z Polski i wielu innych.

Spróbuję rozłożyć na czynniki pierwsze pseudonim, którego używasz. Motor City – bo inspirujesz się Detroit, drum – bo perkusja była Twoim pierwszym instrumentem i Ensemble – ponieważ hip hop i jazz zapoczątkowały Twoją przygodę z muzyką. Udało mi się?
 
Prawie. Motor City – to raczej hołd dla miejsca, w którym się wychowałem, czyli Stuttgartu w Niemczech. To miasto, w którym wynaleziono samochód i w którym narodziła się historia Mercedesa i Porsche. Wszyscy, którzy stąd pochodzą są w jakiś sposób związani z branżą samochodową i fraza „motor city” była używana w kontekście rozmaitych imprez. Czy to hip hopowych czy techno, na które będąc młodym chłopakiem często uczęszczałem.
 
A Jazz?

Z tym wiąże się inna historia. W czasach mojej młodości w mieście stacjonowało sporo amerykańskich żołnierzy i jazz przybył tu razem z nimi. Podobnie zresztą jak soul, h/h i wczesna elektronika.

To pewnie masz jakiś swój ulubiony numer duetu Gangstarr z tamtego okresu?

Strasznie trudne pytanie. Dj Premier zrobił mnóstwo świetnych bitów. „Full Clip” to taki oczywisty hit, te bębny nie znudziły mi się do dziś.

Czytałem mnóstwo opinii na temat Twojego ostatniego wydawnictwa– Dj Kicks i wciąż przewija się powtarzane jak mantra, że mix stanowi mieszankę wielu stylów. Ale ja powiedziałbym raczej, że to pokłosie Twojego dzieciństwa o którym Nam opowiadasz. Przecież ten materiał to głęboka inspiracja ‘czarną muzyką’

O tak, zdecydowanie. Właśnie czytam książkę Amiri Barakiego „Blues People” traktującej o rozwoju ‘czarnej muzyki’ od czasów niewolnictwa do narodzin bluesa i jazzu. Wiesz, jestem nawet w stanie pokusić się o stwierdzenie, że cała dzisiejsza muzyka, no może z wyjątkiem klasyki i awangardy bazuje na dokonaniach czarnych artystów za wielką wodą. Nie byłoby The Beatles gdyby nie blues i tak dalej. Ale to bardzo relatywne przemyślenia.

W sumie to nic dziwnego, gdyż niemal na każdym ‘zamawianym’ mixie, artyści przemycają jakieś swoje kawałki, ale patrząc z szerszej perspektywy. Czy „L. O. V. E.” to jedyny utwór, który w ostatnim czasie udało Ci się skończyć?

Zdarza się, że artyści umieszczają na takich mixach, więcej własnych kawałków, ale ja nie chciałem tego robić. Wolałem pokazać kilka nieśmiertelnych inspiracji, czyli genezę mojego brzmienia. A jeżeli chodzi o moje własne utwory, to muszę powiedzieć, że jestem bardzo wybredny i obecnie nie czuję się na siłach, żeby wypuszczać więcej nowego materiału. Propozycja Dj Kicks pojawiła się więc w odpowiednim momencie (śmiech)

Zawsze staram się być pewien, że to co robię stanowi kolejny krok naprzód, a nie sztukę dla sztuki. Inspiracje szybko gasną, jeżeli trzymasz się stałej formuły. Trzeba rozwijać swoje podejście do tworzenia bo wkrótce zaczniesz zjadać własny ogon. Można by to porównać to wielkich i znanych reżyserów, których rękę, niezależnie od fabuły, grających aktorów i scenerii zawsze się rozpozna. Chcę, żeby tak było z moją muzyką, dlatego wciąż staram się eksplorować to, co nowe. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale teraz już wiem, że to proces, który trwa miesiącami, ale mi się nigdzie nie śpieszy.

No właśnie. Przygotowując się do rozmowy wyobrażałem sobie, że muzyka, której słuchasz ma mnóstwo powietrza i uczucia. Coś na kształt free jazzowej twórczości Cecila Taylora czy Arche Sheppa. A tu w jednym z wywiadów czytam, że od dłuższego czasu nie rozstajesz się z progresywnym rockiem. Teraz już wiem dlaczego.

Wiesz, nie ma czegoś takiego jak zły gatunek. Jest tylko dobra i zła muzyka. Jakiś czas temu słuchałem rdzennej muzyki Indian z lasów deszczowych i śmiem powiedzieć, że jest bardziej głęboka niż 99% utworów otagowanych jako deep house na beatport. To wszystko związane jest z Twoimi oczekiwaniami w stosunku do muzyki. Dla mnie są to emocje, a dla innych ściana gitar.

Ale ludzie nie chodzą do klubów by zostać zmiażdżonym przez emocje.

Oczywiście, że nie. Ale jeżeli kiedykolwiek miałeś tak głębokie doświadczenie emocjonalne z utworem, że traciłeś kontrolę nad swoim podnieceniem, wtedy na pewno jesteś w stanie szczerze przyznać, że nieważne co to za gatunek, ale masz do danej piosenki szczególny, wieczny sentyment. Ja mam na przykład do twórczości Czesława Niemena.

Masz jeszcze jakieś wspomnienia z Polską?

To trochę wstydliwa sprawa, dlatego chciałem zabrać ją do grobu, ale co tam! Bardzo dawno temu, gdy byłem pierwszy raz w Twoim kraju razem ze swoim starym projektem Inverse Cinematics, miałem grać na imprezie organizowanej przez Playboya. Chyba z okazji wyborów Miss Polski, ale to w sumie mało istotne. Jeden z naszych utworów znalazł się na kompilacji café del mar (bar na Ibizie, który co jakiś czas wypuszcza składanki z muzyką easy listening i chillout) Ale podczas prezentowania naszego występu konferansjer powiedział, że jesteśmy dj’ami z cafe del mar i że zaraz zagramy ciepłą muzykę do drinka… A zaraz potem swój pop numer odegrała jakaś polska celebrytka. To była ciężka impreza. (śmiech)

Dwa lata temu powiedziałeś, że wkrótce w modzie będą inspirację ‘mroczną elektroniką’. Brawo, ale czy te nowe hybrydy bazujące na starych wzorcach nie umierają za szybko?

Chciałbym tylko przypomnieć, bo może to zostało w jakiś sposób przekręcone, ale miałem wtedy na myśli tylko i wyłącznie dubstep i techno. O witch-house’ie nie miałem zielonego pojęcia. Wiesz, gdy porównuję rok 2009 z obecnym, to nie jest już dla mnie niczym nowym, że dj’e przede mną czy za mną grają naprawdę szybko. Scena UK zawsze miała duży wpływ na gusta, nie tylko jeżeli chodzi o muzykę. Za dwa lata nie będzie mnie pewnie dziwić, że można grać jeszcze szybciej (śmiech)

Wydaję mi się, że w najbliższym czasie przeżyjemy ekspansję ‘męskiego’ techno i house’u. To trochę przypomina mi połowę lat 90’, czyli szczyt kariery Jeffa Millsa i szybkie, fabrycznie brzmiące techno. To zdecydowanie większe prędkości i mroczniejsze klimaty niż minimal XXI wieku.

Seria Raw Cuts była w większości oparta na ścinkach utworów jazzowych i soulowych z lat 60 i 70 ubiegłego wieku. Taka technika wydaje się dla mnie całkiem normalna, ale co myślisz o samplowaniu muzyki, która powstała kilkanaście miesięcy temu i której nie można nazwać „pokrytą patyną czasu”? Przecież to totalny bezsens.

To wszystko zależy od tego jak ten sampel zmodyfikujesz, ale jak by nie przedstawić tego zagadnienia to masz kompletną rację. Wychowałem się w latach 90’ i dzięki temu przyjąłem chyba pewien kodeks etyczny – polegający na tym, że nie sampluję muzyki innych producentów grających w tej samej lidze co ja. Producent muzyki house samplujący inny utwór house’owy? To brzmi dla mnie strasznie słabo.

Oczywiście nie zaprzeczam, że to może brzmieć dobrze, ale tego po prostu nie powinno się robić.

Mówisz, że idziesz na przód, rozwijasz się. W związku z tym raczej nie powinniśmy mieć nadziei na kontynuację serii Raw Cuts?

Na razie zarządziłem sobie przerwę. Nie jestem w stanie powiedzieć, że to definitywny koniec, ale w tym momencie mam inne pomysły i będę starał się je wziąć na warsztat. Wydaję mi się, że singiel dla k7 jest krokiem w nowym kierunku i jestem bardzo ciekawy co czeka na mnie za rogiem.

Słyszałem, że potrzebujesz sporo czasu, żeby wprowadzić się w nastrój do ‘tworzenia’. To chyba trudne, gdy ciągle jest się w trasie?

Nie specjalnie. Jestem po prostu gościem, który nie jest w stanie produkować codziennie nowego utworu. Kocham być w studiu i mogę być tam godzinami, ale nie zawsze przychodzę tam po to, żeby zmaterializować myśli, które chodzą mi po głowie. Zwykle mam około dziesięciu szkiców, zanim zdecyduję się na jeden, który jest wystarczająco dobry, żeby pociągnąć go dalej. Dlatego gdy jestem w trasie wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, ale przecież nie zawsze można robić to na co ma się w danej chwili ochotę. Planuję nabyć mpc60 i jakiś przenośny turntable i wozić to ze sobą wszędzie, gdzie będę musiał zostać trochę dłużej z racji granych imprez. Wkrótce zamierzam zrobić sobie również miesięczne wakacje, także można powiedzieć, że nowy materiał jest już w drodze.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy