Wpisz i kliknij enter

Walls – Coracle

Karkołomne połączenia stylistyczne

Żyjemy w czasach schyłku kultury popularnej. „Wszystko już było” – przewidział biblijny prorok wieki temu. Ma to jednak swoje złe i dobre strony. Złe – bo niedługo znikną wszelkie szanse na wymyślenie przez artystów czegoś nowego, a dobre – bo perspektywa co najmniej pięciu dekad pozwala łączyć ze sobą różne style i gatunki, na co twórcy z poprzednich lat nie mogli sobie nijak pozwolić. Przykładem tego ostatniego zjawiska jest nowy album projektu Walls.

Alessio Natalizia (znany ostatnio również jako Banjo Or Freakout) i Sam Willis (także tworzący obecnie pod innym szyldem – Snoretex) już na swym debiutanckim krążku sprzed roku wypracowali oryginalną formułę muzyczną, łącząca rytmikę głębokiego techno z ambientową pejzażowością i shoegaze`owym hałasem. Na kolejnym swym wydawnictwie rozwijają ją z rozmachem, tworząc dźwiękowe hybrydy, o jakich filozofom, sorry, krytykom się nie śniło.

Naczelnym wątkiem „Coracle” jest kraut-rock – ale w różnych odmianach. Otwierający płytę „Into Our Midst” wykorzystuje typową dla twórczości Can psychodeliczną rytmikę – Natalizia i Willis uzupełniają jednak transowy pochód bębnów wspartych szeleszczącym tamburynem o zupełnie obce elementy: gitarowe pasaże w stylu dawnych dokonań Roberta Frippa i ambientową elektronikę rodem z klasycznych płyt Briana Eno.

Umieszczony nieco dalej „Sunporch” wpisuje w motoryczną pracę perkusji podpatrzoną u Neu! etniczne zaśpiewy odbijające się echem dawnych dokonań Popol Vuh. A na dokładkę – falujące pasaże syntezatorów w klimacie kosmische musik. Jeszcze ciekawiej wypada „Raw Umber/Twilight”. Tutaj również Natalizia i Willis sięgają po „motorik-bit” opatentowany przez Neu! – ale zestawiają go z shoegaze`owym basem i synth-popową melodią niesioną przez ejtisowe klawisze.

„Il Tedesco” rozpoczyna się gitarowymi improwizacjami o niemal prog-rockowym tonie – jakby w studiu duetu zagościł sam Steve Hillage. Pomysłowi producenci podbijają te przestrzenne wibracje mocnym bitem techno i oplatają anielskimi chórami podsłuchanymi na kiczowatych płytach z nurtu new age. Co z tego wychodzi? Masywny killer przywołujący kanoniczne dokonania System 7 czy Underworld. Podobny charakter ma również „Ecstatic Truth”. Głęboki puls techno staje się jednak tutaj podstawą do syntezy shoegaze`owej partii gitary w stylu Cocteau Twins z kosmicznymi arpeggiami wyciętymi z wczesnych płyt Haralda Grosskopfa.

Myliłby się ten, kto pomyślałby, że te karkołomne połączenia stylistyczne, polegające na śmiałych skokach przez historię współczesnej muzyki popularnej, owocują jakimś dźwiękowym bełkotem. Natalizia i Willis mają wyjątkowy talent do łączenia tych wszystkich elementów w spójną całość. „Coracle” zasadza się na gęstym, epickim, niemal monumentalnym brzmieniu, tworzonym przez niezliczone nakładki syntezatorowych i gitarowych partii. Ale, aby uniknąć błędu progresywnych poprzedników, producenci wpisują te sążniste tony w formułę krótkich, kilkuminutowych nagrań o charakterze… popowej piosenki. W efekcie nagrania z „Coracle” można odbierać na dwóch poziomach – jako przyjemnie tło do codziennych zajęć, ale też jako skomplikowaną szaradę dźwiękową do rozgryzania podczas uważnego odsłuchu.

Kompakt 2011

www.kompakt.fm

www.myspace.com/kompakt

www.myspace.com/walls_band







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy