Wpisz i kliknij enter

Tycho – Dive

Dorastając w Sacramento, młody Scott Hansen słuchał głównie progresywnego rocka, czym zdecydowanie wyróżniał się wśród rówieśników. Dopiero przeprowadzka na studia graficzne w San Francisco sprawiła, że odkrył nową elektronikę. Kiedy odczuł potrzebę przełożenia własnych uczuć i fascynacji na dźwięki, okazało się że lekcje gry na gitarze i klawiszach, które pobierał w dzieciństwie, staną się bardzo przydatne.

Ponieważ głównym zajęciem Hansena jest tworzenie grafiki użytkowej pod pseudonimem ISO50, jego muzyczna kariera rozwijała się drobnymi krokami. Zadebiutował w 2004 roku albumem „Sunset Projector”, który jednak ze względu na słabą promocję przepadł na amerykańskim rynku. Zwróciła nań jednak uwagę wytwórnia Merck i dwa lata później dokonała reedycji jego rozszerzonej wersji pod tytułem „Past Is Prologue”. To z kolei sprawiło, że produkcjami Tycho zainteresowała się Ghostly International. Efektem tego jest trzeci (a właściwie drugi) album artysty zrealizowany pod szyldem Tycho – „Dive”.

Pierwsza część płyty intryguje. Amerykański producent sięga po połamane struktury rytmiczne, podszywa je zdubowanymi pochodami basu i uzupełnia sążnistymi pasażami syntezatorów o perlistej barwie („The Walk”). Próbuje przy tym uniknąć oczywistej rytmiki, eksperymentując z jej spowolnianiem i przyspieszaniem w ramach jednej kompozycji („Daydream”). I sięga zgodnie z obowiązującą modą do lat 80. Raz efektem tego są nowofalowe partie bębnów i basu o tanecznym charakterze w stylu New Order („Hours”), a kiedy indziej – mrugnięcie okiem do pop-rockowej klasyki z tamtych czasów w rodzaju nagrań duetu Hall & Oats, niebezpiecznie ocierające się jednak o melodyjny kicz („Dive”).

[embeded: src=”http://www.junostatic.com/ultraplayer/07/MicroPlayer.swf” width=”400″ height=”130″ FlashVars=”branding=records&playlist_url=http://www.juno.co.uk/playlists/builder/1844331-02.xspf&start_playing=0&change_player_url=&volume=80&insert_type=insert&play_now=false&isRe lease=false&product_key=1844331-02″ allowscriptaccess=”always”]

Naprawdę porywającą muzykę przynosi dopiero druga połowa płyty. Zaczyna się od gitarowego arpeggia w stylu Steve`a Hillage`a, które otwiera „Costal Break” – prowadząc potem do wysmakowanej syntezy progresywnego rocka z klasycznym ambientem, którego nie powstydziłby się sam Brian Eno. Potem pojawia się zaskakująco nośne połączenie smolistego podkładu rytmicznego o dubowej proweniencji z zimnofalowym dudnieniem głębokiego basu i zawodzącymi pasażami syntezatorów rodem z kosmische musik („Ascesnion”).

I wreszcie coś dla tych, którzy tęsknią za nowymi nagraniami Boards Of Canada. „Adrift” i „Epigram” przywołują bowiem w stylowy sposób dokonania tej szkockiej formacji. Hansen wpisuje tutaj bajkowe melodie wygrane na tęsknych syntezatorach w połamany kontekst rytmiczny, uzupełniając to wszystko subtelnymi partiami akustycznej gitary. Obie kompozycje robią naprawdę duże wrażenie – na czas ich trwania ożywa cudownie nostalgiczny IDM sprzed dekady, czyściutki i niewinny, wolny od wszelkich późniejszych naleciałości.

A na finał coś zupełnie wyjątkowego: tętniący pulsem głębokiego techno pastoralny ambient, w którym egzystują obok siebie pasaże melancholijnych gitar (uwaga – o melodyce rodem z country!) i wibrujące kaskady zdubowanych klawiszy. „Elegy” przywołuje echa z jeszcze dalszej przeszłości – choćby zapomnianych nagrań brytyjskiego duetu Ultramarine czy psychodelicznych wojaży Mixmastera Morrisa.

Niezwykle urokliwa ta płyta – pełna chwytających za serce wdzięcznych melodii, tworząca ulotny klimat nieuchwytnej zadumy, przenosząca nas w czas zawsze arkadyjskiej młodości. Posłuchajcie!

Ghostly International 2011

www.ghostly.com

www.myspace.com/ghostlyinternational

www.tychomusic.com

www.myspace.com/tycho







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
elkoza
elkoza
11 lat temu

Nie do opisania…piękna muzyka 🙂

crimson
crimson
12 lat temu

„The Walk” jest świetny, ale „Elegy” po prostu cudowny…muzyka jak z najpiękniejszego snu

Heliosphaner
Heliosphaner
12 lat temu

„Adrift” jest najbardziej Boardowe. Bardzo przyjemny album, zresztą jak niemal wszystko co można przybliżyć mniej lub bardziej do twórczości Boards Of Canada. Ale porównując całość wydawnictwa – bliżej do Ulricha Schnaussa.

Randal
Randal
12 lat temu

Tycho jak zwykle z klasą, sympatyczna płytka w sam raz na wyczekiwanie nowości ze strony BoC oh tak marzenia… recenzja jak najbardziej na + 🙂

killia
killia
12 lat temu

mi się podoba końcówka. tak należy mówić o tej płycie 🙂

Polecamy