Wpisz i kliknij enter

Port – Royal zagrał w Puzzlach

Włosi kazali czekać na siebie prawie 40 minut, zanim pojawili się na deskach wrocławskiego klubu. Przy aplauzie licznie zgromadzonej publiki, trio uruchomiło swoje laptopy i wszystkie elektroniczne sprzęty. Zabłysły wizualizacje i pojawił się napis „This is the third time we play in Wroclaw. We are very happy about that. We are Port-Royal”

Ukryci za komputerami, niczym legendarni członkowie Kraftwerk (tylko trochę bardziej żywiołowi) Port-Royal rozkręcili imprezę na całego. Choć z początku ludzie w większości stali, siedzieli, albo gibali się nieśmiało, to w czasie trwania koncertu roztańczyli się na maxa. Rzeczywiście ciężko było ustać w miejscu. Przestrzenne, syntetyczne rytmy, podbijane głośnym i jednostajnym basem, rozlewały się po klubie i pochłaniały publikę. Hipnotyczna, dyskotekowa słodycz ociekała z rozbudowanych, wyrafinowanych melodii, wpadających z niezwykłą łatwością w ucho. Były momenty, kiedy zespół tworzył potężne ściany dźwięku, ale zapuszczał się także w rejony bardziej melancholijne, nasączone tęsknota i samotnością. Można wtedy było zamknąć oczy i odpłynąć do swojego własnego świata,

Gościnnie u boku Port-Royal pojawiła się Natalia Grosiak z Mikromusic, która ubarwiła utwory Włochów swoim wokalem, przetwarzanym i zapętlanym przy pomocy jakiegoś misternego urządzenia. Moim zdaniem wkradł się wtedy na scenę mały chaos, i gdzieś uleciała cała energia mozolnie gromadzona przez Włochów. Wróciła ona dopiero pod koniec występu, kiedy zabrzmiał kawałek „Deca-Dane” i wykonany na bis „Anya: Sehnsucht”. Jeżeli będę robić niedługo jakąś domówkę, to na bank poleci na niej Port-Royal.

Port-Royal, 12-04-2012, Wrocław – klub Puzzle







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy