Wpisz i kliknij enter

Brendon Moeller – Works

Nowojorski producent wyciska ze swych maszyn nieprawdopodobną wręcz energię.

Od kiedy cztery lata temu Speedy J powołał do życia własną wytwórnię Electric Deluxe, tworzy jej repertuar z zadziwiająco dużą rozwagą. I właściwie do tej pory światła dziennego nie ujrzał żaden słaby materiał z ta naklejką. A to pewnie dlatego, że większość wydawnictw firmują weterani współczesnej sceny techno – choćby Terence Fixmer, Chris Liebing, Phil Kieran, Gary Beck czy Perc. Teraz dołącza do nich afrykański producent Brendon Moeller.

Choć pochodzi z dalekiego RPA, gdzie zaczynał didżejować już w 1994 roku, to sławę zdobył dopiero po przeprowadzce do Nowego Jorku, kiedy to na początku minionej dekady dał się poznać z nagrań firmowanych różnymi szyldami. Eksperymentował przede wszystkim z nowoczesnymi odmianami dubu – jako Echologist łącząc go z ambientem, jako Beat Pharmacy z afro-beatem, a pod swym własnym nazwiskiem – z house`m. Spotkanie z Jochemem Paapem dwa lata temu sprawiło, że odżył w nim sentyment do ognistego techno. I zaczął pracować nad nowym materiałem, któremu ostateczny kształt nadał wspólnie z holenderskim producentem w jego amsterdamskim studio.

„Works” zaczyna się od przestrzennego wstępu – to „Welcome” zapraszające do wysłuchania krążka rozwibrowanymi akordami podszytymi masywnym basem. Zaraz potem dostajemy typowe dla Moellera sążniste dub-techno osadzone na miarowo pulsującym rytmie. Ale „Spice” to właściwie jedyny taki utwór w zestawie – bo zaraz potem afrykański producent skręca w stronę bardziej jednoznacznie tanecznej rytmiki.

Oto już „In Pursuit” porywa głębokim bitem zatopionym w szeroko rozlanym tle o ambientowym tonie. Podobnie wypada umieszczony nieco dalej „Shuttle To Oblivion” – choć w tym przypadku otrzymujemy więcej dubowych efektów. Takie pastelowe dźwięki rozbrzmiewają również w „Take A Dive Into The Sound”. Tym razem Moeller zwraca się jednak w stronę Detroit – wykorzystując organiczne tony lekko jazzowego Hammonda.

Druga strona płyty to już siarczyste techno, które łączy w sobie tradycję rodem z Tresora i nowoczesność w stylu Berghain. Zaczyna się od „Far Out” – bo wtedy afrykański producent uderza tektonicznym bitem o zbasowanym sznycie, ozdabiając go świdrującym loopem zapamiętanym z klasycznych produkcji z połowy lat 90. Dudniące podkłady rytmiczne brzmiące tak, jakby dochodziły z ukrytego głęboko pod ziemią bunkra dostajemy również w „Off The Grid” i „Adjust To The Fading Light”. Moeller oplata je kumkającymi loopami o acidowej barwie, osadzając jednocześnie na przemysłowych tłach rezonujących fabrycznymi hałasami. Klasyczne techno o industrialnym sznycie w stylu Downwards dostajemy w dynamicznym „Wanderer”, natomiast typowe dla Stroboscopic Artefacts głęboko skorodowane dub-techno o morderczym brzmieniu – w zaszumionym „Shuttle To Oblivion”.

Nowojorski producent wyciska ze swych maszyn nieprawdopodobną wręcz energię – najlepsze nagrania z „Works” buchają niemal prawdziwym ogniem i parą. Pozostając w kręgu typowych dla siebie jamajskich brzmień, Moellerowi udało się zgrabnie nawiązać do modnych tendencji na współczesnej scenie techno. Nie zabrakło tu również będącego zawsze w cenie spojrzenie wstecz – do tradycji tego typu grania sprzed prawie dwóch dekad. W efekcie „Works” jawi się jako swoiste opus magnum swego autora – a zarazem jeden z najlepszych albumów tego gatunku w tym roku.

Electric Deluxe 2012

www.electricdeluxe.net

www.facebook.com/edlxr

www.brendonmoeller.com







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Wojtek
Wojtek
11 lat temu

Genialny klimat. LEpszy album znacznie od Shed:) Niesamowity surowy klimat! polecam:)

Polecamy